Obraz artykułu Part Time - "Spell #6"

Part Time - "Spell #6"

60%

Jeśli sięgniesz po płytę teksańskiego muzyka znanego jak Part Time w poszukiwaniu nowych, oryginalnych koncepcji, czeka cię srogie rozczarowanie. Muzyk wyraźnie lubuje się w kopiowaniu brzmienia swoich idoli. Jeśli jednak lubisz synth pop i indie z lat 80., powinieneś koniecznie sprawdzić ten krążek.

David Loco (znany również jako David Speck) to syn nielegalnej meksykańskiej imigrantki, urodzony w El Paso. Pierwszy zespół założył w wieku siedemnastu lat, a od tego czasu występował w wielu rockowych grupach w Teksasie i Oakland (Toko Ri Get High, The Dazzling King Solomon Band, The Time Flys). Pierwsze wydawnictwa Part Time były jednak odejściem od typowej stylistyki indie na rzecz lo-fi synth popu powstałego na najtańszym Casio w sklepie. Artysta ma na koncie sześć albumów, które zwykle spotykały się z dość mieszanymi opiniami. Najnowszy krążek, zatytułowany "Spell #6", może jednak przekonać tych, którzy do tej pory muzykę wokalisty omijali z daleka.

 

Brzmienie jest zauważalnie mniej lo-fi niż dotychczasowe dokonania Part Time. To studyjny album, ponieważ całość została nagrana w studiu mojego perkusisty - Waltera Byera, w odróżnieniu od moich poprzednich nagrań, które powstawały wyłącznie w mojej sypialni - wyjaśnia Speck. Dzięki temu część nagrań znajdujących się na płycie to eksperymentalny pop, a część przybrała bardziej konwencjonalny, gitarowy kształt. Wiele piosenek brzmi jak pastisze utworów powstałych w przedostatniej dekadzie zeszłego stulecia, wydanych przez takie zespoły jak The Smiths (Part Time potrafi brzmieć nieco jak Morrissey), Simple Minds albo Crowded House.

 

Otwierające album "Before You Fall Apart" uderza w stronę brzmienia Tears For Fears i Duran Duran, przyciągając uwagę już od pierwszych taktów. "Shattered Love" z wciągającą sekcją dętą i niezwykle pulsującym rytmem to ukłon w kierunku Devo. Dość ironicznie skontrastowano to z tekstem piosenki, której tematem jest... rozpad związku. Kolejną świetną propozycją klawiszową jest "Silent Francine". Mnie do płyty przyciągnął głównie udział jednego z największych oryginałów amerykańskiej sceny indie, Ariela Pinka, do którego David porównywany był już wcześniej. Pink gości w singlowym "I Can Treat You Better", któremu daleko jednak do najlepszych utworów na albumie, nie tylko ze względu na dość banalny saksofon (instrument z całą pewnością nadużywany na płycie). Gdzieś pomiędzy tymi nagraniami upchnięta została także niemal beatlesowska - zaskakująca w kontekście całego krążka - ballada (utwór tytułowy) i dziwaczne "The Boys That Make Her Cry", nawiązujące do country. Najlepiej Speck brzmi jednak w klimacie chillwave - nie jest to nic zaskakującego, gdyż jest to gatunek silnie czerpiący z jego ulubionej dekady. "So Far Away" brzmi z kolei nieco jak produkcja Washed Out albo Neon Indian.

 

"Shell #6" powinien przypaść do gustu fanom indie i synth popu z lat 80. Formuła projektu Davida Loco jest wciąż dość prosta. Pomimo starań, nie jest to album rewolucyjny, ciężko też określić znajdujący się na nim materiał jako spójny, ale melodie Part Time zapadają w pamięć. W istocie jest to kolekcja często interesujących i dobrze napisanych utworów, czasami prowokujących nagrań tanecznych, czasami zwykłych piosenek o miłości zdradzających talent songwriterski i wyraźną nostalgię za muzyką tworzoną trzy dekady temu. To najlepszy album w dyskografii muzyka z Teksasu, wskazujący, że pomimo nierównego startu (i bardzo wyraźnej nadproduktywności), jego karierę wciąż warto obserwować.


Burger Records/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce