Obraz artykułu Hekla - "Á"

Hekla - "Á"

80%

"Á" to niezwykły debiut od islandzkiej kompozytorki noszącej imię jednego z najbardziej znanych czynnych wulkanów w swoim kraju. Wydawnictwo to jest efektem wielogodzinnych sesji improwizacyjnych w domowym studiu, a przy okazji także przypomnieniem o możliwościach stosunkowo niedocenianego instrumentu jakim jest theremin.

Nastoletnia Hekla Magnúsdóttir fascynowała się Backstreet Boys, ale od tego czasu przeszła znaczącą ewolucję muzyczną. Jej pierwsze utwory powstały we wczesnej młodości, stosunkowo wcześnie zaczęła też grać na wiolonczeli, ale długo nie traktowała muzyki zbyt poważnie. Pierwszą szkołę muzyczną rzuciła na rzecz występów w surf rockowej formacji Bárujárn, w której jest aktywna do dnia dzisiejszego (nowy album powinien ukazać się w 2019 roku). Przełomem dla okazała się edukacja w Akademii Sztuk Pięknych w Reykjaviku (jej najbardziej znanymi absolwentami są bracia Ólöf i Ólafur Arnalds).

 

Obecnie artystka mieszka w Berlinie i gra na thereminie - instrumencie, który powinien być wam znany, jeśli oglądaliście film "Pierwszy człowiek" Damiena Chazelle'a albo słyszeliście muzykę Justina Hurtwitza (był to też podobno ulubiony instrument samego Neila Armstronga). Jego najbardziej znane użycie można usłyszeć we "Whole Lotta Love" Led Zeppelin. Hekla przez wiele lat uczestniczyła w sesjach różnych lokalnych muzyków, ale "Á" jest jej pierwszym studyjnym albumem (wcześniej wydała kilka płyt. Jeden z utworów - "Arms" - został także wykorzystany na ścieżce dźwiękowej do "Dzikich chłopców" Bernarda Mantico).

 

Dla Hekli nowy album jest przede wszystkim świadectwem osiągnięcia pewnego etapu w rozwoju muzycznym. Jak twierdzi: Stawanie się lepszym muzykiem z pewnością zmieniło moją perspektywę. Wcześniej byłam bardziej ograniczona w grze, co prowadziło do eksperymentowania z pedałami i wtyczkami. Nadal uwielbiam poszukiwanie nowych dźwięków, ale teraz jest to połączone z fragmentami melodyjnymi.

 

Pierwotnie artystka zamierzała rozdzielić materiał, ale ostatecznie na krążku znalazły się zarówno utwory wokalne, jak i instrumentalne. Kombinacja jej głosu i brzmienia thereminu buduje konstrukcję wydawnictwa. Muzyka jest jednocześnie intensywna i finezyjna. W zależności od potrzeb, potrafi imponować patosem, dążyć w bardziej eksperymentalne rejony, zderzając dźwięki i igrając z hałasem, aby wreszcie ześlizgnąć się w bardziej przestronną, spokojną, bardzo nocną strefę.

 

Siła improwizacji jest dla Hekli bardzo ważna - także podczas występów na żywo, co sprawia, że jej utwory podlegają nieustannej ewolucji. W wielu momentach theremin zostaje substytutem ludzkiego głosu, niejako przekazując własne uczucia i wchodząc w swoisty duet z wokalami kompozytorki. Elektroniczne tło umiejscawia islandzkie korzenie Hekli w rzeczywistości jej miejsca zamieszkania - na tętniącej klubowej scenie Berlina. W swojej mroczności, muzyka ta nie ustępuje żadnej z jej potencjalnych lokalnych konkurentek, jednocześnie osiągając unikalność dzięki wykorzystaniu thereminu, który dodaje jej charakterystycznej goryczy. Kulminacyjnym utworem jest prawdopodobnie wspomniane "Arms" - dronowe nagranie z odległym wokalem, brzmiącym na wpół jak żałobna kolęda, na wpół zapomniana przyśpiewka ludowa, ale każdy utwór budzi podobnie silne wrażenie.

 

Recenzenci często zestawiają muzykę Hekli z Julianną Barwick albo Julią Holter i faktycznie, niektóre utwory pod względem klimatu nie odbiegają od "Aviary" drugiej z nich. Z Holter łączyłaby Islandkę także pieczołowitość, z jaką pracuje nad materiałem i jaką wkłada w produkcję swojej muzyki. W odróżnieniu od wspomnianych artystek, Hekla brzmi jednak zdecydowanie bardziej "skandynawsko", zdecydowanie chłodnie i posępnie. Mroczniejsze fragmenty "Á" skojarzyły mi się z muzyką filmową Jóhanna Jóhannssona i być może jest to lepsze porównanie. Na debiutanckiej płycie Magnúsdóttir pokazuje skalę swojego talentu rozwijanego dzięki nieustannej eksploracji możliwości wokalnych i instrumentalnych. Jednocześnie jej utwory ciężko określić mianem szkiców - są to starannie dopracowane i ukończone kompozycje. W mroźne zimowe wieczory w waszych odtwarzaczach nie może zabraknąć tej płyty.


Phantom Limb/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce