Jesteśmy z Gdańska i hałasujemy - niewiele więcej potrzeba, by zachęcić mnie do przesłuchania płyty, a tak właśnie przedstawiają się Free Games For May. Trio tworzy Pascal Buła (bas, wokale), Michał Macidłowski (perkusja) oraz Hanna Went (gitara, wokale). W czerwcu tego roku ukazała się ich debiutancka EP-ka - "No Snow". Trafiłem na nią niemal od razu i już po pierwszym przesłuchaniu obiecałem sobie, że napiszę recenzję. Do tekstu zbierałem się jednak długo, nawet bardzo długo. Dlaczego?
Free Games For May wymagają dużego skupienia. Słuchając "No Snow", co rusz odpływałem myślami gdzieś daleko. Ktoś stwierdzi, że to sygnał - muzyka jest po prostu nudna i nieangażująca. Ja się z takim podejściem nie zgadzam. Ba, znam siebie, znam swoje rytuały słuchania, pisania i przede wszystkim przetwarzania muzyki. Istnieją zespoły, których można słuchać zawsze, do wszystkiego. Istnieją też takie, które wymagają odpowiedniej oprawy, humoru lub po prostu czasu na to, by ogarnąć je w całości. Free Games For May zdecydowanie zaliczają się do tej drugiej grupy.
Nie jest tak, że zespół gra bardzo skomplikowane dźwięki lub też generuje ich tyle, że potrzeba czasu, by wychwycić jakąś pojedynczą, zmieniającą nasze wrażenia nutę. Free Games For May bazują za to na budowaniu nastroju. Robią to w sposób zróżnicowany, o czym za chwilę, ale przede wszystkim stawiają na atmosferę wprost ze zniekształconego, niewyraźnego snu. Budują ją powoli, bez pośpiechu i są w tym konsekwentni. Tworzą świat; jeszcze niedoskonały, ale ich własny. Złożony z różnych inspiracji, ale niezależny. Nie dla każdego, ale naznaczony wrażliwością każdego z członków zespołu.
Świat ten zbudowany jest przede wszystkim na próbie oddania takich emocji i odczuć, jak tęsknota, nostalgia czy melancholia. Weźmy chociażby utwór otwierający płytę, czyli "Drift". To jedna z bardziej melodyjnych i klimatycznych kompozycji na "No Snow", a zbudowana przecież z bardzo prostych środków. Utrzymana w wolnym tempie, dosłownie "prześlizgująca się" dream popowa perełka, gdzie pierwszą rolę gra Hania Went. To jej ujmujący wokal oraz oszczędne, bardzo delikatne brzmienie gitary budują eteryczność ("Drift właśnie"), wprowadzają trochę psychodelii ("Solitaire") lub uwypuklają lekkość ("Ode to Hope"). Hania do tej roli nadaje się idealnie; w bardzo dojrzały sposób uzupełnia dźwiękiem swojego głosu oraz instrumentu fundament. Fundament, którym jest dźwiękowa scenografia stworzona przez Michała i Pascala. Przy pierwszym odsłuchu mogą wydawać się lekko wycofani. To mylne wrażenie mija przy kolejnych spotkaniach z "No Snow". Lekko jazzująca, ale przede wszystkim subtelna gra na perkusji Michała daje bardzo dużo przestrzeni pozostałej dwójce (slowcore'owe "Ode to Hope", indie popowy "Bubblegum"). Pascal z kolei za sprawą swojego basu buduje tempo, kieruje grupą i prowadzi ją w nowe rejony (taneczny "Vow", eksperymentalny "Wild Space").
Free Games For May wydaje się cały czas szukać swojego stylu, ale jednocześnie najtrudniejszą część mają już za sobą. "No Snow" nie dość, że posiada własny, spójny klimat, to w dodatku oddziałuje na emocje. Wciąga, każe do siebie wracać i ma w dodatku odwagę do tego, by prosić się o wyjątkowe traktowanie. W końcu nie do odsłuchu każdej płyty trzeba się przygotować. Do "No Snow" warto.
wydanie własne/2018