Na zdjęciach Heather Baron-Gracie wygląda na oddaną fankę Siouxsie Sioux (a przy okazji także Tima Burtona) i kiedy pierwszy raz wcisnąłem "play" obok singla założonego przez nią Pale Waves, byłem przekonany, że spłynie na mnie ponura aura gotyckiego rocka z domieszką madchesterskiej melancholii The Stone Roses, na co wskazywał nie tylko wizerunek, ale także pochodzenie właśnie z Manchesteru. Nastrój odgadłem prawidłowo, ale nic poza tym się nie zgadzało.
Gdybym koniecznie musiał znaleźć porównanie, wskazałbym na zupełnie inny kierunek - wykorzystujące podobny kontrast pomiędzy urokliwymi pop-przebojami a przygnębiającymi tekstami i mrocznym imażem Shakespears Sister, a zwłaszcza ich największy hit, "Stay". Pale Waves mają zbliżony talent do pisania zgrabnych melodii i radowania się przez łzy, jest w ich brzmieniu i rozpacz charakterystyczna dla wielu synthpopowych grup z lat 80., i naiwność miłosnych piosenek z lat 90., co razem kreuje romantyczną aurę, ale z tego etapu relacji między dwojgiem ludzi, kiedy nikt jeszcze nie może być pewien, czy można to już nazwać związkiem.
Taki obraz "My Mind Makes Noises" stawia go na pozycji archaicznego popu obojętnego na zdobycze współczesnych technik producenckich oraz trendów i... dokładnie tak jest. Dwie gitary elektryczne, basowa, perkusja, syntezator i głos, żadnych tłustych bitów, żadnych gościnnie wyrapowanych zwrotek, żadnych brostepowych dodatków - można by pomyśleć, że to muzyczny skansen, ale najistotniejszą cechą Pale Waves jest to, że nie żerują na nostalgii. Żadna z pięćdziesięciu minut debiutanckiego albumu nie została skomponowana w celu rozczulenia słuchacza czymś, co kojarzyłoby mu się z beztroskimi czasami młodości czy po prostu wyidealizowaną przeszłością. Każda z tych minut została natomiast skomponowana tak, że jawi się jako fragment potencjalnego przeboju. Współczuję tym, którzy musieli wyłuskać single z tego zbioru czternastu utworów, bo właściwie każdy jeden doskonale się do tego nadaje. Uczciwie należałoby jednak dodać, że chociaż przepis sprawdza się za każdorazowo, to wypieczone na jego bazie smakołyki za każdym razem mają dość podobny smak.
"My Mind Makes Noises" nie jest arcydziełem i nigdy do takiego miana nie aspirowało. Jest natomiast jedną z najlepszych składanek hiciorów, jakie ukazały się w tym roku, co jest sukcesem podwójnym, bo formalnie to wcale nie jest składanka, a wytwór unikalnej wrażliwości, który zasługuje na to, żeby podbić świat.
Dirty Hit/2018