Obraz artykułu Bob Moses - "Battle Lines"

Bob Moses - "Battle Lines"

40%

Kanadyjski duet, który niedługo będziemy mogli podziwiać w Polsce, zaprezentował drugi w swojej dyskografii album - "Battle Lines". W ciągu ostatnich czterech lat wpisali w swoje CV występy na największych światowych festiwalach i powszechne uznanie mediów muzycznych, ale w porównaniu z ich wczesnym materiałem, nowy krążek wypada blado.

Jimmy Vallance i Tom Howie chodzili do tej samej szkoły, nie byli jednak bliższymi przyjaciółmi. Po studiach Vallance przeniósł się do Nowego Jorku i rozpoczął pracę jako inżynier dźwięku, a niedługo później zaczął wydawać własną muzykę - w tym okresie był to przede wszystkim trance. Po upływie roku Howie zamieszkał w tej samej metropolii i również rozwijał zainteresowania muzyczne - był wokalistą rockowego Coalition. Przypadkowe spotkanie na parkingu sklepu ze sprzętem zaowocowało pierwszą sesją w mieszkaniu Howiego. Pomimo różnego doświadczenia, muzycy kontynuowali eksperyment i dopiero po roku zdecydowali się pokazać efekty współpracy Frankowi Harrisowi i Tony'emu Collinsowi z labelu Scissors & Thread.

 

To właśnie Frank i Tony wymyślili nazwę zespołu, będącą hołdem dla Roberta Mosesa - projektanta miejskiego odpowiedzialnego za takie nowojorskie legendy jak Shea Stadium. Po wydaniu dwóch EP-ek - "Hands To Hold" i "Far From the Tree" - zespół odkryty został przez A&R Domino Recordings. W 2015 roku Bob Moses wydał kompilację dotychczas zaprezentowanego materiału ("All in All"), a kilka miesięcy później nastąpiła premiera albumu "Days Gone By". Rozgłos krążka doprowadził do nagrania przez Bob Moses "BBC Essential Mix" - sesji w najważniejszych alternatywnych stacjach radiowych i intensywnej trasy koncertowej. Wreszcie singiel "Tearing Me Apart" zdobył dwie nominacje do nagrody Grammy i wyróżnienie za remiks autorstwa RAC.

 

Pytany o nowe wydawnictwo, Howie podkreślał różnice, jakie zaszły w charakterze muzyków od czasu pracy nad "Days Gone By". Bob Moses nie są już dwójką sfrustrowanych chłopaków próbujących wyrazić swoje emocje i stworzyć więź z innymi za pomocą muzyki. "Battle Lines" jest efektem właśnie takiej więzi zrodzonej dzięki sukcesowi debiutu.  Jednocześnie wokalista zapewnia: Ten album brzmi jak Bob Moses, naturalnie grawitujesz w stronę pewnych dźwięków i dokonujesz pewnych wyborów, które oddają to, kim jesteś jako osoba. (…) Naprawdę staraliśmy się rozwinąć jako autorzy piosenek. Jesteśmy super dumni z efektu. W innym wywiadzie pojawia się stwierdzenie: Robienie dokładnie tego samego jest nudne... więc nie interesuje nas celowe powtarzanie się. (…) Jest kilka podstawowych elementów, które staramy się zachować w każdym utworze, ale potem podążamy za naszą twórczą muzą.

 

Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że nowy album brzmi wyraźnie mniej interesująco niż debiutanckie nagrania grupy. Jest to przede wszystkim materiał zdecydowanie mniej elektroniczny niż EP-ki i "Days Gone By". Deep housowy sznyt z lekkimi jazzowymi inspiracjami zanikł zupełnie. Moja ulubiona piosenka Bob Moses - "Too Much is Never Enough" - trwająca pięć minut i dwadzieścia pięć sekund jest dopiero szóstą najdłuższą piosenką na debiutanckiej płycie. Tego na "Battle Lines" także brakuje - nowy album to zbiór jedenastu dość jednakowych popowych kawałków, wyraźnie skrojonych pod radiowy format. Single nie wypadają szczególnie źle - new wave'owe "Back Down" czy przypominające nieco wczesne utwory Soulwax "Heaven Only Knows" nie zapowiadały nieudanego krążka. "Enough To Believe" i szczególnie "Fallen To Your Arms" imponują delikatnym, klimatycznym pianinem - pierwsze z tych nagrań najbardziej chyba przypomina to, czego oczekiwaliśmy od zespołu, bo złośliwcy mogliby już zacząć porównywać "Fallen… " do Coldplay i trudno byłoby odmówić im słuszności.

 

Ciężko nie odnieść wrażenia, że Bob Moses postanowili zostać Cigarettes After Sex w swojej własnej kategorii - czyli zespołem nagrywającym ten sam utwór bez końca. Powtarzalność większości materiału sprawia, że ciężko utrwalić sobie w głowie poszczególne piosenki. Wokalnie Howiego wciąż bardzo przypomina Stinga w jego bardziej "smooth jazzowym" wydaniu, co nie jest złe samo w sobie i pewnie pomaga zwiększyć mainstreamowy "appeal" materiału. Zespół nigdy wcześniej nie brzmiał jednak tak "bezpiecznie", bez skłonności do eksperymentowania. "Battle Lines" wypada także bardzo niekorzystnie w porównaniu z innymi wydawnictwami Domino w bardzo udanym roku dla wytwórni ("Hunter" Anny Calvi, "Negro Swan" Blood Orange, "Singularity" Jona Hopkinsa, żeby wymienić tylko kilka). W nagraniach na tej płycie wciąż można dopatrzeć się ducha zespołu, który nagrał "All in All" i "Days Gone By", ale bardzo brakuje elektronicznego klimatu tamtych wydawnictw.


Domino/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce