Jesteście także rzadkim przypadkiem zespołu, który nigdy nie nagrał swojego "Cold Lake". W waszej dyskografii nie ma słabych albumów i nie jest to pusty komplement, po prostu nie mogę znaleźć żadnych negatywnych recenzji. Czy jednak któryś z albumów nagrałbyś dzisiaj inaczej, niż zrobiliście to pierwotnie?
Tak i nie. Każdy album dokumentuje to, czym zespół był w poszczególnym czasie, a próby "poprawiania" czegokolwiek po fakcie po prostu zniszczyłyby magię i emocjonalną więź, jaką słuchacze mogli już wytworzyć. Nigdy nie słyszałem ponownego nagrania, które wolałbym od oryginału, nawet jeżeli brzmienie i gra z obiektywnego punktu widzenia były znacznie lepsze. Oczywiście z praktycznej perspektywy zawsze jest wiele rzeczy, które chciałoby się zmienić. Nigdy nie można być w stu procentach zadowolonym. Dla przykładu, brzmienie gitar na "Skydancer" jest bardzo słabe, a jednocześnie przedstawia to, jak w tamtym czasie wyglądała sytuacja - właściwie nie było żadnego studia z jakimkolwiek doświadczeniem w ekstremalnym metalu, na nagranie całego materiału mieliśmy mniej niż dziesięć dni i ani my, ani osoby pracujące przy produkcji nie mieliśmy pojęcia, jak osiągnąć dobre gitarowe brzmienie. Poza tym dużo uroku dodaje temu albumowi to, że wyraźnie można usłyszeć, jak gramy nieco poza naszą strefą komfortu, co daje poczucie pilności i pędu, których po prostu by tam nie było, gdyby wszystko zagrano poprawnie, w takt metronomu oraz z nieograniczonym czasem na osiągnięcie perfekcyjnego brzmienia każdego z instrumentów.
O ile się nie mylę, pierwsze pomysły na utwory zarejestrowane później na "Atomie" pojawiły się zaraz po zakończeniu sesji do "Construct" z 2013 roku, może są więc już jakieś pomysły na kolejny album? I proszę, powiedz, że będzie więcej grania w stylu "Time Out of Place" [śmiech].
Zaraz po "Construct" pojawiły się jakieś riffy, ale większość materiału napisaliśmy dopiero na początku 2015 roku. Jest jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o przyszłych albumach, koncerty promujące "Atomę" dopiero się zaczynają, ale osobiście uważam, że interesującym byłoby intensywniejsze eksplorowanie brzmienia z "Time Out of Place". Zobaczymy, co się wydarzy.
Sprawdziłem wasze wcześniejsze setlisty i znalazłem prawie dwadzieścia tytułów - to bardzo długi set, ale pewnie i tak znajdzie się w pierwszym rzędzie ktoś, kto będzie wykrzykiwał "Lost to Apathy" albo tytuł innego utworu, który do programu nie trafił. Jaki masz przepis na wyważony set? Jak zadecydować, co wziąć z nowego albumu i dziesięciu wcześniejszych?
Nie da się stworzyć setlisty, która uszczęśliwiłaby wszystkich. Nawet wewnątrz zespołu jest wiele różnych opinii. Nie ma dokładne metody, według której wybieramy utwory, ale obowiązuje zasada unikania nadmiaru nostalgii - jeżeli jedziemy w trasę promującą nowy album, prawdopodobnie zagramy z niego pięć-sześc utworów. Festiwalowy set może mieć nieco inne proporcje między nowymi a starymi utworami. Ponadto musi być trochę zróżnicowania, żeby nam samym nie zaczęło się nudzić. Jeżeli jakiś kawałek pojawiał się na każdym koncercie przez ostatnie pięć lat, możemy odstawić go na jakiś czas i wybrać coś rzadziej odgrywanego. "Lost to Apathy" jest tego dobrym przykładem - graliśmy je na każdym koncercie przez wiele lat, świetnie się sprawdza na żywo, ale stało się zbyt przewidywalne.
Co więc usłyszymy w Gdańsku?
Bardzo dużo utworów, starych i nowych, odegranych z pasją oraz intensywnością.
Dark Tranquillity wystąpi na jedynym koncercie promującym album "Atoma" w Polsce 27 kwietnia w gdańskim B90. Bilety dostępne są TUTAJ, więcej informacji TUTAJ.