Twoje teksty nie są też po prostu jakimiś opowiastkami. Powiedziałbym nawet, że są bardzo hip-hopowe, bo wręcz buntownicze.

Plusem mojej sytuacji są przeżycia czy doświadczenia i pewnie dlatego te teksty dają do myślenia. Na przykład w "Gdańskim liściu jesiennym" proponuję dziewczynie: Gdańskiemu liściu płodność swoją powierz, z płodności i liścia urodzi się człowiek. To jest absurd, ale chociaż to jest absurd, to jednak nie jest absurdem. Przypomina mi się tutaj Olek Klepacz z Formacji Nieżywych Schabuff, który w "Da da da" śpiewał w duecie z dziewczyną: Ja nie kocham ciebie, ty nie kochasz mnie i tak w kółko. Później tłumaczył, że śpiewa o tym, że nie kocha, bo jest na odwrót i ja robię coś podobnego... Rozumiesz? Na przykład w "Nędzy" rapuję: Chcę czuć jak najbliżej bijące serce nędzy, a przecież ja wcale nie chcę nędzy. To prowokacja. W sztuce idzie się w pewną uliczkę intuicyjnie, nie można wszystkiego zaplanować.

 

Jak już wspomniałeś o "Nędzy"... To chyba najbardziej zaskakujący utwór, bo użyłeś sampli z deathgrindowego Benighted. To była twoja inicjatywa czy Karola Schwarza?

Karola, ale na początku w ogóle nie kupowałem tych podkładów muzycznych. Dopiero po jakimś czasie zaczynałem odkrywać w tym jakiś sens. To nie są wcale takie proste rzeczy. Oczywiście konsultujemy się, proszę Karola, żeby dodał gdzieś na przykład dzwonki albo głos dziecka w "Tempie życia". Doskonale rozumiemy się jako partnerzy. Mam syna w podobnym wieku i to jest bardzo podobna relacja.

 

A jaka jest kolejność? Najpierw powstają podkłady czy tekst?

Kiedyś tak było, że najpierw Karol dawał mi jakieś podkłady, ale nic z tego nie wychodziło. Cała idea musi zaczynać się od tekstu. W tekście musi być jakiś klucz. Kiedyś, jak wydawałem książkę ["Krasnal" - przyp. red.] powiedziałem do Skiby [członek Big Cyc - przyp. red.], który akurat pracował we Wproście, żeby coś tam o tym napisał, a on mówi: Władek, czekaj, ja muszę jakiś klucz znaleźć i dokładnie tak samo jest z moim tekstami. Muszę czuć taki strzał, wtedy wiem, że jest dobrze. Powiem ci, jak od kuchni wygląda u mnie tworzenie tekstów. Na przykład przy "Dzikich psach" długo się zastanawiałem, jak ten tekst powinien wyglądać. Karol mówił, że tutaj nie ma dzikich psów, że gdzieś na Ukrainie czy w Rumunii widział, ale u nas nie ma. Próbowałem coś o tym napisać - nie wychodziło. Później z jakichś powodów - nie wiem jakich - miałem pójść na cmentarz i zapalić znicz, ale zapaliłem go w domu, przy wannie i tekst od razu powstał. Zapaliłem znicz i zamiast szyszki kąpielowej, wziąłem sobie do kąpieli dzikie psy. Znicz rozwiązał problem [śmiech].

Karol mówił, że tutaj nie ma dzikich psów, że gdzieś na Ukrainie czy w Rumunii widział, ale u nas nie ma. Próbowałem coś o tym napisać - nie wychodziło. Później z jakichś powodów - nie wiem jakich - miałem pójść na cmentarz i zapalić znicz, ale zapaliłem go w domu, przy wannie i tekst od razu powstał.

Od twojego wyjścia na scenę wzięła początek większa inicjatywa - HH50+, czyli kolektyw raperów po pięćdziesiątce, ale czy wy faktycznie znacie się i działacie wspólnymi siłami?

Znamy się z różnych akcji, znamy się osobiście. Na przykład Raper Antyk to były rzecznik prezydenta Adamowicza [prezydent miasta Gdańska - przyp. red.], napisał też świetną książkę - "Zapiski na paczce papierosów", zbiór krótkich anegdot z życia. Jest też Raper Orzech i wszyscy znamy się i lubimy, ale traktujemy tę działalność z przymrużeniem oka. Mamy swoje życia. Jak powiedzieli kiedyś Rolling Stonesi - a pamiętam to, bo jest strasznie cenne - Słuchajcie, przecież to jest zabawa. Nie róbmy z tego rzeczy ostatecznej, przecież my się mamy po prostu bawić, a nie mordować. Do dziś mnie to uderza.

 

Nie wszyscy patrzą na muzykę jak na zabawę. Najprostszy przykład to zespół Behemoth i ciągnące się za nim procesy.

Nie znam tego towarzystwa bliżej, ale poprzez znajomych muzyków słyszałem, że takie zespoły traktują to przede wszystkim jak pracę. Jak się nazywa ta muzyka, gdzie się malują, oblewają krwią...

 

Black metal.

No właśnie, black metal. No i tacy muzycy później wracają do swojej codzienności. Może to po prostu działa na nich katartycznie... Tak samo Nergal - to na pewno zupełnie normalny człowiek.

fot. Grzegorz Leon Nowaliński. Raper Joosef z muzykami, stoją przodem.

fot. Grzegorz Leon Nowaliński

A dla ciebie czym będzie pierwszy rapowany set? Ze sceną jesteś obeznany, ale takiego występu jeszcze nie miałeś.

To na pewno jest stres, ale bardzo przyjemny. Z zawodu jestem plastykiem-malarzem i przygotowałem do tego niezwykłą scenografię - dwa wielkie psy z futrem, jesienne liście... scena będzie mocno zmieniona. Pierwotnie chciałem iść na łatwiznę i rzecz rozwiązać tak, że zaśpiewam z playbacku, czyli będę udawał. Miały być do tego gołe dziewczyny, ale nie jestem ani zboczeńcem, ani erotomanem. Dla mnie po prostu sprawy seksu to czytelny trik, są natychmiast zrozumiałe. Oczywiście byłoby to wszystko specjalnie przygotowane, miałyby na sobie futro... ale Karol powiedział, że nie może tak być. Na początku nie zgadzałem się, ale później przyznałem mu rację - trzeba postawić na muzykę. Z kolei Arek Hronowski [właściciel między innymi SPATiF-u i klubu B90 - przyp. red.] jak usłyszał o playbacku, to złapał się za głowę i powiedział: Tylko nie idź tą drogą. Ludzie od razu to wyczują i nikt tego nie kupi. Samo to uczenie się nowych rzeczy na poważnie jest dziwnym rodzajem przyjemności, jakiej dawno nie miałem.

 

Premiera "Dzikich psów", debiutanckiego albumu Rapera Joozefa, odbędzie się 22 listopada w sopockim klubie SPATiF. Więcej informacji TUTAJ.

Płyta "Dzikie psy" rapera Joozefa.

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce