Były kiedyś czasy, gdy słowo "emo" nie kojarzyło się z My Chemical Romance i "Salą Samobójców", lecz z waszyngtońską sceną hardcore'ową, a zwłaszcza z zespołami pokroju Rites of Spring czy Embrace. Marksman dowodzi, że te czasy jeszcze się nie skończyły, po prostu Waszyngton zamieniono na Słupsk - tymi słowami zaczyna się nasza recenzja albumu "Hawok", najnowszego wydawnictwa Marksman, które opisywaliśmy niemalże w samych superlatywach. Niestety okazuje się, że będzie to ostatni materiał autorstwa słupskiej kapeli.
fot. Aleksandra Pawelec