Jeżeli chodzi o brzmienie, właściwie nie ma już lokalnych scen. Zespoły z Göteborga, Bay Area czy Seattle mogą jednego dnia nagrać coś i umieścić w internecie, a już następnego ktoś będzie grał identycznie w Tokio albo Kapsztadzie. To pomaga promować i rozwijać muzykę czy może sprawia, że jest ona mniej charakterystyczna?

Są plusy i minusy. Lubię, kiedy artyści wnoszą regionalny smaczek i kiedy na przykład za sprawą produkcji od razu można usłyszeć, czy pochodzą z Grecji, Wielkiej Brytanii, Norwegii czy jeszcze innego miejsca. Obecnie wszyscy mogą używać tego samego sprzętu i tych samych plug-inów, więc pojawia się ryzyko, że wszystko zacznie brzmieć podobnie. Z drugiej strony, nowe technologie pozwalają nagrywać bardzo dużo znakomitej muzyki i lubię mieć świadomość, że każdy, kto ma dobry pomysł, może dzisiaj zrealizować swoją wizję bez konieczności polegania na wytwórniach czy zbierania ogromnych funduszy na drogie sesje studyjne.

Dark Tranquillity.

Czymkolwiek "göteborskie brzmienie" jest, nie próbujecie kurczowo się go trzymać. "Atoma" (a zwłaszcza dwa bonusowe utwory - "The Absolute" i "Time Out of Place") nie jest tym samym co "The Gallery", które w 2001 roku uczyniło was bardzo znanym zespołem. Gdzieś przeczytałem nawet, że staraliście się tym razem nie brzmieć jak Dark Tranquillity, to prawda?

Cóż, to nigdy nie była kwestia próby stworzenie kompletnie innego brzmienia, ale jako punkt wyjściowy obraliśmy unikanie wejścia w tryb "autopilota". Kiedy na przykład trafił się riff, który idealnie pasował na refren, próbowaliśmy użyć go jako bridge albo zwrotkę, co miało pomóc uniknąć rzeczy oczywistych i przewidywalnych. Niemniej jako całość "Atoma" raczej nie jest radykalnym odejście od naszego brzmienia.

 

"Time Out of Place" jest moim ulubionym kawałkiem na tym albumie, ale gdyby ktoś puścił mi go, przekonując, że autorem jest zupełnie inny zespół, pewnie bym uwierzył. Zdarzyło się, że skomponowaliście coś, co odeszłoby zbyt daleko od muzyki, jaką chcielibyście określać jako Dark Tranquillity?

Nieustannie piszemy muzykę, która nie pasuje do tego, co chcemy robić jako Dark Tranquillity, ale jeżeli coś zabrnie do momentu, kiedy jest już pełnym utworem z tekstami i całą resztą, nosi już ślad pieczęci zatwierdzającej. Kilka razy zdarzyło się, że mieliśmy ukończony kawałek, ale czekaliśmy z jego nagraniem, ponieważ nie do końca pasował do pozostałych z konkretnego albumu. Na przykład "Iridium" zostało napisane w 1998 albo 1999 roku, ale nagraliśmy je dopiero dziesięć lat później.

Anders Iwers zmienił coś w waszym podejściu do komponowania? Dark Tranquillity jest jednym z nielicznych zespołów, który funkcjonował w niemal niezmienionym składzie od samego początku, więc podejrzewam, że zmiana mogła być dla was trochę trudniejsza niż dla wielu innych kapel.

Chyba masz rację, ale podobnie jest z nami wszystkimi - moglibyśmy wpłynąć na wyraźną zmianę podejścia do komponowania. Oprócz pozytywnych fluidów na scenie i poza nią, Anders wniósł znakomite umiejętności techniczne, niemniej wszystkie utwory były już napisane, kiedy stał się pełnoprawnym członkiem zespołu.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce