Po zeszłorocznym, instrumentalnym i nawiązującym do filmowej twórczości Daniela Spaleniaka "Burning Sea", przyszła pora na powrót śpiewania, ale to nie wszystko - łódzki artysta postanowił odświeżyć swoje brzmienie i chociaż nadal jest w nim dużo charakterystycznej dla niego melancholii, wyraźnie da się wyczuć nieco pogodniejszy nastrój.
fot. Weronika Izdebska