Kamaal Williams
Akurat z wyborem tego artysty wiele osób mogłoby się nie zgodzić, w końcu Kamaal Williams jest na Wyspach całkiem popularny i to nie tylko w kręgach jazzowych, ale również hip-hopowych czy klubowych (gdzie znany jest bardziej jako producent, Henry Wu). W Polsce jego talent nie został jednak jeszcze w pełni doceniony, a szkoda, bo debiutancki album Williamsa ("The Return" z 2018 roku) to jeden z nielicznych dowodów na to, że muzyka fusion wciąż może być aktualna i porywająca, a nie tylko stanowi przaśną platformę dla wirtuozerskich popisów.
Grid
Więzi jazzu z metalem zacieśniają się coraz częściej, o czym nawet na samym Jazz Jantar można było się przekonać w ubiegłych latach już wielokrotnie, chociażby za sprawą Ex Eye, w składzie którego znajdują się między innymi Colin Stetson oraz Greg Fox (perkusista Liturgy), Free Nelson Mandoomjazz czy wspólnego projektu jednego z najwybitniejszy współczesnych saksofonistów free jazzowych, Petera Brötzmanna oraz portugalskich stonerowców z Black Bombain. Grid to kolejne oblicze tego mezaliansu, być może najbardziej eksperymentalne i najmniej oczywiste, ale nie mogło być inaczej, skoro na jego czele stoi Matt Nelson - czołowa postać nowojorskiej sceny improwizowanej.
Yazmin Lacey
Głos - o ile nie jest to scat - często przybliża jazz tej publiczności, która w jego pierwotną, instrumentalną wersję nie jest w stanie się zagłębić. Nie zawsze jednak musi to być smooth jazz, a twórczość Yazmin Lacey to doskonały dowód na to, że można śpiewać z popowym czy soulowym zacięciem i nie rezygnować z interesujących, dalekich od banału kompozycji. Gdybyście chcieli zaszczepić bakcyla neoficie, który dopiero co odkrył jazz, EP-ka "When the Sun Dips 90 Degrees" z 2018 roku może być idealnym wsparciem.
Jaimie Branch
Warto na tej liście zwrócić uwagę na dwa zjawiska - wielką siłę brytyjskiego jazzu (co trwa zresztą od kilku lat, a więcej na ten temat dowiedziecie się z jednego z odcinków podcastu Soundrive Live) oraz na coraz liczniejsze projekty, na czele których stoją kobiety. Jaimie Branch jest z kolei postacią wyjątkowo pomysłową i charyzmatyczną, z wyglądu przypomina raczej ziomalkę z osiedla niż stereotypową diwę, a z brzmienia prezentuje się jako wyjątkowo utalentowana i oryginalna trębaczka. "Fly or Die II: Bird Dogs of Paradise" to ścisła czołówka najciekawszych jazzowych albumów tego roku i najprawdopodobniej wykonanie go na żywo będzie jednym z najmocniejszych elementów tegorocznego Jazz Jantar.
Enemy
Ponownie Brytyjczycy, ale tym razem we współpracy ze szwedzkim kontrabasistą, a wszyscy tak bardzo zapracowani w niezliczonych innych projektach, że rzadko znajdują czas na wspólne granie. Tym bardziej warto wybrać się na ich koncert, bo nie wiadomo, kiedy po raz kolejny nadarzy się okazja, żeby posłuchać na żywo znakomitego debiutu ("Enemy" z 2018 roku), a także kilku premierowych kompozycji. Niby to po prostu kolejne fortepianowe trio, ale jeżeli w składzie znajduje się Kit Downes (znany z Troyka), na scenie muszą się dziać rzeczy magiczne.
fot. Jaimie Branch