Będzie to edycja wyjątkowa, ponieważ w ciągu trzech dni na czterech scenach zaprezentują się aż trzydzieści trzy projekty muzyczne obracające się w tak przeróżnych gatunkach, że tylko najpojemniejsze określenia pokroju „muzyka alternatywna” mogą oddać charakter imprezy. Żeby jednak solidnie was przygotować przed wrześniową euforią, przez następne tygodnie będziemy przybliżać poszczególne sceny. Na start nowość - W4 Stage, gdzie usłyszycie twórczość songwriterów.
Daniel Spaleniak
Dlaczego akurat Daniel Spaleniak spośród wszystkich projektów funkcjonujących w czasach, gdy polska muzyka ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej? Być może jest to kwestia zdolności do poruszania w sposób uniwersalny, wyzwalania emocji, które sprawiają, że obok "Back Home" trudno przejść obojętnie. Tych dwunastu ścieżek nie słucha się dla technicznych popisów czy skocznych melodii. Słucha się ich, bo chwytają tak mocno, że trzeba ogromnego wysiłku, aby nacisnąć "stop" - tymi słowami kończy się artykuł opisujący twórczość Daniela Spaleniaka opublikowany na naszym portalu (całość TUTAJ).
Jego twórczość znana jest nie tylko rodzimym biorcą alternatywy, ale również amerykańskim poszukiwaczom muzycznych pereł, dzięki którym Daniela możecie usłyszeć w serialach "The Path" oraz "Elementary". Koncertuje tak często, że wielu z was zna jego repertuar już na pamięć, niemniej na Soundrive Fest zagra set wyjątkowy, bez towarzyszącego mu na co dzień zespołu.
fot. Ovors
Rosalie Chatwin
Nikt już nie pamiętam, czy najpierw nauczyła się mówić, czy grać na gitarze, ale w muzycznych rodzinach tak zazwyczaj bywa. Pierwsze autorskie kompozycje pisała już w gimnazjum, a teraz, w wieku dwudziestu lat, jej kariera zaczyna nabierać rozpędu.
Na płycie nie ma mniej udanych piosenek. Każda z nich ma swój urok i niepowtarzalny charakter. Rosalie, poza dobrym głosem, ma także talent kompozytorski - piosenki są nieprzegadane muzycznie i zbudowane na zapadających w pamięć melodiach. Artystka za pomocą prostych środków (kameralne instrumentarium) potrafi wyrazić całą gamę różnorodnych uczuć. Płyty najlepiej słuchać w domowym zaciszu, z dala od miejskiego zgiełku - można przeczytać w recenzji debiutanckiego "Diary" na portalu Muzol.com.pl
Temat albumu to odcienie ludzkich uczuć, a wykonanie przybiera niezwykle intymną i kameralną formę. Nie zapomnijcie zabrać chusteczek, istnieje duże prawdopodobieństwo, że z tego koncertu wyjdziecie dogłębnie poruszeni.
Moriah Woods
Niech was nie zwiodą pozory, Moriah Woods może brzmieć jak nazwa lokalizacji umieszczonej przez Tolkiena gdzieś we Śródziemiu, ale faktycznie mamy do czynienia z artystką pochodzącą z Paonii w stanie Kolorado, która dała się uwieźć puławskim urokom. W tym przypadku o karierze muzycznej także przesądziły wpływy rodzinne - ojciec artystki jest rockmanem, matka gra na skrzypcach.
The Feral Trees grają mroczne, owszem, ale folkowo-rockowe ballady, melodyjne i utrzymane w zupełnie innym tempie, z lekka przypominające twórczość formacji The Walkabouts. Wpisują się w ten sposób w nurt, który dynamicznie rozwija się za granicą, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Nieprzypadkowo – bo skład uzupełnia wokalistka właśnie z Ameryki, Moriah Woods, akompaniująca sobie na banjo. Stylistycznie jej śpiew może się kojarzyć z Cat Power, a nawet Susan Vegą. Jest to konwencja, która w warunkach polskiej sceny była dotąd trudna do podrobienia – przekonuje Bartek Chaciński w tekście dotyczącym innego projektu Woods na łamach Polityki.
Artystka ma na koncie jedno solowe wydawnictwo ("Bring the Rain"), aktualnie trwają prace nad drugim, które przynajmniej częściowo będzie można usłyszeć podczas Soundrive Fest 2016.
fot. Michał Matraszek
Phillip Bracken
Historia Brackena przypomina nieco historię Woods - on także dał się uwieść czarowi naszego kraju, którego rdzenni mieszkańcy często albo nie dostrzegają, albo próbują umniejszyć. Pochodzi z dalekiej Australii, ale urzekł go kraj nad Wisłą.
Phil tworzy muzyczne krajobrazy, które chwilami wydają nam się znajome. Chciałoby się podążyć za jego głosem do miejsc, które widzimy oczami wyobraźni. Zarówno śpiewając solo, jak i przy akompaniamencie swoich utalentowanych przyjaciół, ten australijski muzyk dostarcza nadzwyczajnych wrażeń. - w ten sposób Phillip zachwala swoją muzykę.
Henry David’s Gun
Henry David’s Gun porusza się w klimacie muzyki filmowej i akustycznej. W muzyce tria czuć wpływy Nicka Cave'a czy Bon Iver.
Henry David’s Gun nie odwołuje się wyłącznie do modnej hipsterskiej neofolkowej estetyki… Bez względu na skojarzenia te numery cały czas urzekają swoistym połączeniem elegancji, melancholii i niskobudżetowej bezpośredniości […] to rzeczywiście granie odległe od wielkomiejskiego zgiełku, stonowane, zabarwione mocno folkową nutą. Ale nie tą z Puszczy Kampinoskiej czy kurpiowskich łąk. Raczej amerykańskich Appalachów. – tak czuje ich muzykę Robert Sankowski z Gazety Wyborczej.
Teddy Jr
Ten holenderskie muzyk przemierzył pół Europy. Jego muzyka łączy folkowe, country’owe brzmienia z energią grunge’u lat 90-tych. Teddy Jr. zazwyczaj koncertuje w duecie – ze świetnym akordeonistą Pawłem Cieplakiem (czasem grają z większym składem).
Okazuje się, że ciągle może być i artystycznie, i z przesłaniem. - krótko, ale treściwie podsumował teedy'ego Kuba Wojewódzki na łamach Polityki.
fot. Jarosław Klamka