65-56
65. Supersilent - "13"
Pierre Schaeffer pękałby z dumy, słysząc jak bardzo ewoluował jego pierwotny pomysł muzyki konkretnej. Od niemal dwudziestu lat Supersilent z wyjątkową pomysłowością nawiązują do twórczości protoplasty elektronicznego grania, a ich najnowsze dzieło jest jednym z najbardziej szalonych i pasjonujących w całej dyskografii.
64. Virgil Enzinger & Mantra of Machines - "Samgitaya"
Ponury ambient przeplatany syntezatorami wyraźnie inspirowanymi Electro Body Music - tak brzmi najnowszy projekt Virgila Enzingera oraz Rolanda Abla vel Mantra of Machines. Wspólnymi siłami duet osiągnął zaskakujące brzmienie, które z jednej strony wywołuje niepokój, a z drugiej potrafi odprężyć.
63. Troller - "Graphic"
Troller szturmem wzięło amerykańską scenę darwave, wyprzedając cały nakład samodzielnie wydanego debiutu. Następca okazał się znacznie lepiej wyprodukowany, przemyślany i porywający. W tej chwili to jeden z najbardziej interesujących zespołów posługujący się syntezatorami, a jak powszechnie wiadomo, popularniejszego instrumentu dzisiaj nie ma.
62. Ulan Bator - "Abracadabra"
Nad najnowszym albumem Francuzów rozpływał się między innymi Michael Gira z zespołu Swans, co daje dosyć jasny obraz jego zawartości. Nie ma tu wprawdzie piętnastominutowych kompozycji, ale poziom hałaśliwości i skala eksperymentowania z brzmieniem rozstrzelonym pomiędzy rockiem a muzyka etniczną zgadzają się.
61. Black Bombaim & Peter Brötzmann - "Black Bombaim & Peter Brötzmann"
Peter Brötzmann zawsze nagrywał dużo. W tym roku jego nazwisko pojawiło się na aż dwunastu okładkach, ale to właśnie materiał stworzony razem z portugalskim Black Bombaim zrobił na mnie największe wrażenie. Free jazz, rock psychodeliczny, stoner - to mogła być katastrofa, ale wyszedł znakomity materiał, który mogę porównać jedynie ze wspólnym, niestety niezarejestrowanym koncertem Mikołaja Trzaski oraz Ampacity.
60. Plague Vendor - "Bloodsweat"
Kurt Cobain zawsze twierdził, że Nirvana gra punk rock, a grunge nie istnieje. Jeżeli jednak wierzycie w ten gatunek i jego punkowe korzenie, to drugi album Plague Vendor nieprędko wyjdzie z waszych odtwarzaczy. To proste, surowe granie, ale na tyle energetyczne, że potrafi szybko uzależnić.
59. Bat - "Wings of Chains"
Zjednoczone siły muzyków D.R.I. oraz Municipal Waste wykrzykują swój debiutancki album z taką zawziętością, że nieomal czuć ślinę wypluwaną z głośników. "Wings of Chains" to bezkompromisowe, archaiczne granie z świadomie niedoskonałą produkcją, którego dynamika uniemożliwia usiedzenie na miejscu.
58. Bleached - "Welcome The Worms"
Otwierające album "Keep on Keepin' On" to jedna z najbardziej chwytliwych piosenek, jakie w 2016 roku słyszałem. Zadziorny tercet, na okładce przypominający bohaterki kultowego filmu klasy Z - "Faster, Pussycat! Kill! Kill!", korzysta wyłącznie z oklepanych, rockowych patentów, ale jest przy tym tak szczery, że jego odtwórczość staje się zaletą.
57. Blood Ceremony - "Lord Of Misrule"
Popularność koszmarków pokroju Stoned Jesus zniechęca do eksplorowania odmętów stoner rockowej sceny, ale na szczęście jeszcze nie wszystko stracone. Pochodzące z Kanady Blood Ceremony niezmiennie utrzymuje wysoki poziom wskrzeszania ducha końcówki lat 60., a zwłaszcza zespołu, który jako pierwszy w historii wykorzystywał tematykę satanistyczną - Coven. Okładka "Lord Of Misrule" nieprzypadkowo przypomina zresztą okładkę słynnego "Witchcraft Destroys Minds & Reaps Souls".
56. Trevor Something - "Soulless Computer Boy And The Eternal Render"
Poprzedni krążek Trevora Something był doskonałym połączeniem synthwave'owych podkładów z łagodnym, popowym wokalem i chociaż na "Soulless Computer Boy And The Eternal Render" nie ma przebojów na miarę "The Touch of Your Skin", mamy tu do czynienia z imprezowym pewniakiem.