Krzysztof Paciorek (Calm the Fire, Jad)

U nas scena zawsze była mocna i dalej jest, ale - podobnie jak całe naziolstwo - przeszła rebranding. Z narodowo-socjalistyczną stała się sceną tożsamościowo-narodową. Naziole zrozumieli, że muszą się "ucywilizować" i przerzucili się na tak zwanych "Żołnierzy Wyklętych". Oczywiście na spędach typu Orle Gniazdo czy koncertach na zaproszenie dalej jest jazda bez trzymanki. W samym Trójmieście mieliśmy/mamy mocny ośrodek narodowo-socjalistyczny. Lata 90, początek 2000, regularne ataki na koncert punkowe, dużo koncertów Blood and Honour i tak dalej. Dzisiaj to wszystko przekształca się w "patriotyzm", żeby zwykli ludzie, którzy nie rozumieją niuansów subkulturowych to akceptowali i nieświadomie popierali.

Plakat: Orle gniazdo, V edycja.

Piotr Pawłowski (Made in Poland, The Shipyard)

Jadę pociągiem relacji Łódź Fabryczna - Kraków. Jest niedziela, jestem sam w przedziale. Czytam bodajże Tylko Rock (tak się wtedy nazywało to pismo). W Piotrkowie Trybunalskim do przedziału wchodzi pięciu skinheadów, aczkolwiek w niekompletnym umundurowaniu. Kurtki i buty się nie zgadzają, sznurówki też niekoniecznie, w zasadzie zgadzają się jedynie łyse pały i jakiś taki brak współpracy, który wisi w powietrzu. Z czasów komuny zapamiętałem żelazną zasadę, że jeśli badawczo patrzy na ciebie milicjant, to podejdź do niego i zapytaj go o cokolwiek zanim on zapyta ciebie. Nie wiem jak innym, ale u mnie się to sprawdzało. Pytałem o drogę na pocztę i już nie byłem podejrzany.

 

Z rozmowy moich współpasażerów wywnioskowałem, że są oni uczniami liceum wojskowego w Częstochowie (istniały takie licea, to w tamtym miejscu musiało być doprawdy szczególne). No i czując ten badawczy wzrok na sobie, spytałem ich po prostu "przepraszam, jakie polskie skinowskie zespoły byście mi polecili? bo znam tylko kilka angielskich". No i nagle atmosfera w przedziale zrobiła się jakaś mniej gęsta "o, fajnie, że pytasz, ja to lubię Legion, ale oni już chyba nie grają, teraz to my słuchamy Konkwisty 88, ale angielskich to my za bardzo nie znamy". No to grzecznie wymieniłem te kilka nazw, które jakoś tam kojarzyłem.

 

I kiedy myślałem, że już nic ciekawego się w tym przedziale nie wydarzy, jeden z nich nagle mówi: "A skąd jesteś? A, z Krakowa. To istniał tam kiedyś taki skinowski zespół, podobno byli najlepsi w Polsce, ale ja ich nigdy nie słyszałem, Made in Poland się nazywali". No to się przyznałem. Minutę przed Częstochową. Ciekawe czy kiedykolwiek później nas usłyszeli.

 

Łukasz Kowalczuk (Bilety do Kontroli, Collina)

Tak, były takie zespoły. W połowie lat 90. - z racji posiadania starszego brata, który wywracał flejersa na pomarańczową stronę - słuchałem takich kapel, jak Konkwista 88, Honor czy Legion. Kasety wydawał między innymi Fan Records, a o nakładach krążyły potem legendy, można je było kupić bez żadnego problemu w kiosku na dworcu w Gdyni. Miałem dziesięć lat, puszczałem "Strażników Granic" na zmianę z Bic Cycem. To minęło w moim przypadku. Jak choróbsko. Innym nie minęło, ta "scena" funkcjonuje, mutuje. Dostosowując się do realiów, wciąż kradnie pomysły od innych (hip-hop i krzyże celtyckie, na litość szatańską...), to nigdy nie było rzutkie towarzystwo. Mnie ta "scena" nie interesuje. Wiem, że jest, ale nigdy nie napisałbym "mamy" w jej kontekście.

Okładka albumu "Krew naszej rasy", Konkwista 88.

Bartek Rief (Aporia)

Nie dość, że w Polsce są zespoły nazistowskie lub w jakiś sposób odwołujące się do supremacji białej rasy, nawołujące do nienawiści, to jeszcze są zarówno ludzie, którzy takiej muzyki słuchają, odbywają się koncerty, a nawet są kluby (a jeden także w Gdańsku), które są gotowe zorganizować koncert zespołom takim jak Graveland, który od nazizmu nie stronił. Problemem jest nie tylko to, że takie zespoły istnieją. Problemem jest to, że wystarczy nie nazywać ich przekazu nazizmem (który bądź co bądź może być kłopotliwą łatką), a okaże się, że znajdzie się trochę osób, które się pod tym podpiszą. W ostatnim czasie przyzwolenie na nienawiść, na przemoc wobec imigrantów, wobec osób o innym kolorze skóry, wyznaniu wydaje się wzrastać. Nie jest to jednak coś, co dopiero powstało czy się odrodziło. Przemoc jest od wielu lat, skrajnie prawicowe organizacje działają, a nawet coraz śmielej wchodzą w politykę. Wystarczyło, że nacjonaliści zaczęli zasiadać w ławach sejmowych, a już udało im się sprowadzić włoskich faszystów, by przygotowywać się na Marsz Niepodległości. To niestety jest tylko jeden z elementów, ale pokazuje, że polskie zespoły nazistowskie to nie tylko wybryk kilku dzieciaków, ale jeden z elementów szerokiego zjawiska - przyzwolenia dla rozwoju skrajnej prawicy. Wypadałoby w końcu zacząć zadawać sobie pytanie: Co zespoły i scena muzyczna (nie tylko hardcore/punk, który ma dość jednoznaczny, negatywny stosunek do nazizmu i nacjonalizmu) może z tym przyzwoleniem zrobić?

 

To pytanie kieruję dalej, do przemyślenia dla każdego z was, a ku pokrzepieniu zostawiam nieśmiertelny utwór z 1989 roku, którego tekst niestety nadal jest aktualny.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce