C-D
Castet - "Twardsi Niż Najtwardsza Garda"
Castet jest na tym albumie... po prostu Castetem, ale przecież niczego innego nie chcielibyśmy od nich usłyszeć. Siedemnaście utworów w dwadzieścia pięć minut, jak zawsze aktualne, satyryczne teksty (dotyczące chociażby facebooka czy barber shopów) i bezkompromisowe, punkowe łojenie.
Christ Agony - "Legacy"
Dzisiaj mówiąc o polskim black metalu, większość myśli o Furii albo o Mgle, ale w połowie lat 90. jedną z najważniejszych nazw było Christ Agony. Ich twórczość ani na chwile nie spuściła z tonu, to publiczność się zmieniła, niemniej "Legacy" to bez dwóch zdań jeden z najlepszych metalowych albumów 2016 roku, nie tylko w Polsce.
Clicks - "Glitch Machine"
Tak zwana scena dark independent chyba nigdy nie zdoła przebić się do świadomości mediów określanych jako alternatywne, lecz niewyspecjalizowane akurat w tym zagadnieniu. Inaczej mówiąc - to, co dzieje się an Castle Party zazwyczaj popzostaje na Castle Party, a szkoda, bo nietypowe połączenie EBM i electroclashu w wykonaniu Clicks ma znacznie większy potencjał.
Coldair - "The Provider"
Kilka razy sprawdzałem, czy to na pewno ten sam Coldair, projekt Tobiasza Bilińskiego, który niegdyś tworzył wspomniane wcześniej Kyst. Moje wątpliwości wynikały z trzech powodów - po pierwsze to skrajnie inny materiał od wcześniej wydanych pod tą nazwą, po drugie produkcja brzmi światowo, po trzecie portal Pitchfork wystawił "The Provider" 7.0, a w polskich mediach cisza. Ostatecznie okazało się, że owszem, to ten sam Tobiasz, a Polska czasem potrafi zawodzić nie tylko w kwestiach politycznych.
Concept of Thrill - "Tempora"
Paweł Zawadzki to autor jednego z najlepszych techno, jakie można w Polsce usłyszeć. Mocny, taneczny bit, bez epatowania radosnymi banałami. Concept of Thrill to mroczna muzyka, do której najlepiej tańczyć w całkowitej ciemności. Albo jeszcze lepiej na cmentarzu.
Cultes Des Ghoules - "Coven, or Evil Ways Instead of Love"
Najbardziej kontrowersyjny metalowy album roku i bynajmniej nie chodzi o składanie hołdu chtonicznym istotą czy inne szatańskie rytuały. Cultes des Ghoules zarejestrowało półtorej godziny bardzo powolnej, black metalowej łupanki, której z początku nie potrafiłem przesłuchać do ostatniej minuty. Z jakiegoś powodu nie mogłem jednak rzucić "Coven, or Evil Ways Instead of Love" w kąt i wreszcie, po kilku próbach, odnalazłem tu dużo... spokoju.
Daniel Spaleniak - "Back Home"
Niesamowity, poruszający album, z którym spędziłem bardzo wiele dni i jeszcze więcej wieczorów w 2016 roku. Głos Spaleniaka, jego nastrojowa muzyka i talent do komponowania zapadających w pamięci melodii to jedne z największych skarbów współczesnej polskiej muzyki.
The Dead Goats - "All Of Them Witches"
Okazuje się, że nie tylko black metal ma się dzisiaj dobrze w Polsce, choć zdecydowanie wysunął się na prowadzenie. W death metalu także mamy sporo do powiedzenia, a już najwięcej ma białostockie The Dead Goats, które z daleka pachnie klasycznym, oldschoolowym graniem inspirowanym skandynawskimi tytanami gatunku.
The Dog - "The Devil Comes At Night"
Piętnaście utworów w dwadzieścia minut... To nie grindcore, ale punk rockowe wpływy (zwłaszcza Black Flag) są wyraźnie słyszalne. Wrocławskiej kapeli udaje się przy tym sztuka wyjątkowa - na tak krótkim odcinku czasu i przy tak zaawansowanym stopniu demolowania własnych instrumentów tworzą wyraźne melodie, które z łatwością odróżnią nawet laicy.
D.O.M. - "Czarny Pożar"
Piotr Salewski w solowej twórczości zdradza zupełnie inne fascynacje niż w macierzystej formacji - Old Time Radio. Czuć tu ducha lat 70., ale nie amerykańskich, tylko niemieckich, bliskich krautrockowi. "Czarny Pożar" z jednej strony jest bardzo chłodnym albumem, z drugiej potrafi porwać ładnymi (mimo że brzmi to trywialnie) melodiami.
Duży Jack - "Uczucia"
Przyznam się - nazwa "Duży Jack" i kolorowa okładka z kobiecymi stopami odzianymi w wysoki obcas długo zniechęcały mnie do włączenia "Uczuć". Doskonale wiem, że płyty nie ocenia się po okładce, a jednak popełniłem ten błąd i założyłem, że czeka mnie kolejne spotkanie z duetem typu on - syntezator, ona - chłodny wokal. Bardzo się pomyliłem, a brutalne, noisowe brzmienie rewelacyjnego "My Favourite Color Is Blood" to jedna z najlepszych rzeczy, jakie w 2016 roku usłyszałem.