The Underground Youth - "What Kind of Dystopian Hellhole is This?" (Fuzz Club)
Dark psych/post-punk - tak niektórzy dziennikarze gimnastykują się, by określić brzmienie The Underground Youth i choć wygląda to dość zabawnie, to trafnie oddaje to, z czym mamy do czynienia na "What Kind of Dystopian Hellhole is This?". Brytyjczycy momentami sięgają po radosną melancholię kojarzącą się z The Cure, kiedy indziej oddają się bardziej hałaśliwym, nieregularnym dźwiękom, ale zawsze na pierwszym planie są emocje.
They. - "Nü Religion: Hyena" (Mind of a Genius)
Wyniki nie kłamią, w 2017 roku żadnej innej grupy nie słuchałem za pośrednictwem Spotify tak często, jak They. i faktycznie "Nü Religion: Hyena" to jeden z moich ulubionych ubiegłorocznych krążków. Zacytuję nawet własne słowa z recenzji: Seksualna moc jest w They. silna. Z jednej strony znamy ten schemat z delikatnymi głosami rozpływającymi się wraz z szampanem w wannie pełnej piany, z drugiej pojawiają się tu ciekawe kontrasty, jakich brakuje chociażby bardzo jednostajnemu The Weeknd. 2018 rok musi należeć do nich.
Thot - "Fleuve" (Weyrd Son)
Znowu Belgia i znowu kompletnie inna stylistyka opanowana w równie imponujący sposób. Każdy z utworów na tym krążku nazwano po jednej z rzek i nawet załapała się nasza Odra, która posłużyła za tytuł jednego z najciekawszych momentów tego specyficznego połączenia industrialu, rocka i romantycznego nihilizmu w stylu Nicka Cave'a.
Tzusing - "東方不敗" (L.I.E.S.)
Techno, EBM oraz tradycyjne instrumenty z Dalekiego Wschodu - na bazie tych składników Tzusing skomponował swój debiutancki album, a efekt poraża mocą i rytmicznością. W kategorii Najlepszy Album Klubowy 2017 roku byłby to mój fawory.
Uncommon Nasa - "Written at Night" (Man Bites Dog)
W ostatnim utworze na tym albumie gościnnie rapują Billy Woods oraz Quelle Chris, co samo w sobie jest doskonałym podsumowaniem podziemnego hip-hopu w 2017 roku - te trzy nazwiska nadawały mu kształt. Tematyczne centrum tego krążka to wyobcowanie, paranoja, zmęczenie życiem, ale też kreatywność i szaleństwo współczesnego świata politycznego, a w dodatku towarzyszą mu surowe podkłady, co w sposób totalny sprzeciwia się aktualnym trendom gatunkowym.
Uniform - "Wake In Fright" (Sacred Bones)
Polityka po raz kolejny, tym razem w jednoznacznie mizantropijnym, rozgniewanym wydaniu na miarę trylogii nienawiści skomponowanej przez Ministry "na cześć" George'a W. Busha. To niby koszmar amerykański, ale przecież znany także wielu z nas.
Wailin Storms - "Sick City" (Antena Krzyku)
Elegancko ubrani panowie śpiewają o śmierci i całym tym czarno-romantycznym etosie strudzonego kowboja, który poznał życie od podszewki. Znamy to doskonale, ale trudno odmówić sobie jeszcze jednej podróży w głąb amerykańskiego gotyku, kiedy przewodnicy prowadzą nas nieznaną dotąd ścieżka - tak napisałem we wstępie do recenzji "Sick City" i tak uważam wciąż.
Watter - "History of the Future" (Temporary Residence Limited)
W składzie tego zespołu znajdują się multiinstrumentalista Tyler Trotter, Britt Walford ze Slint oraz Zak Riles, członek Grails - jest to więc ekipa czująca się najlepiej w niebanalnym, eksperymentatorskim otoczeniu w jego minimalistycznej odsłonie. Umiejętności techniczne mają dla Watter drugorzędne znaczenie, liczy się przede wszystkim atmosfera.
White Wine - "Killer Brillance" (Altin Village & Mine)
Raz jeszcze zespół, który uświetnił nasz festiwal w ubiegłym roku, ale pojawia się w tym zestawieniu nie dlatego, że był na nim obecny. Jest dokładnie na odwrót - wystąpili na Soundrive Festival dlatego, że nagrali fenomenalny materiał, który dużą część publiczności pozostawił w osłupieniu.
Yaeji - "Yaeji" i "EP2" (Godmode)
Sukces nowojorskiej producentki w 2018 roku jest już właściwie przesądzony. Dwie debiutanckie EPki przyciągnęły uwagę wszystkich, od promotorów festiwali po fanów, a jej połączenie house'u z hip-hopem uchodzi za powiew świeżości na klubowych parkietach. Jeżeli jednak nie przepadacie za imprezami, Yaeji doskonale sprawdza się również w warunkach domowych.
Ylva - "M E TA" (Pelagic)
Zamykamy listę australijskim post-metalem w wykonaniu debiutantów z Ylva. Sporo było podobnego grania w tym zestawieniu, ale "M E TA" nie przypomina żadnego z nich. To kolejny promyk nadziei na miejsce dla świeżych pomysłów w tej stylistyce.
Na tym kończy się lista najlepszych zagranicznych albumów 2017 roku, o których być może nie słyszeliście według portalu Soundrive. Wkrótce lista polskich płyt i to zarówno bardziej, jak i mniej znanych.
100 Najlepszych Albumów 2017 roku (świat), cz. I
100 Najlepszych Albumów 2017 roku (świat), cz. II
fot. Oskar Szramka (White Wine)