Łukasz Machała (Siła)
Na pewno nie śledzę już nowości wydawniczych w takim stopniu, jak kiedyś i prawdę powiedziawszy data publikacji w kontekście muzyki przestała mieć dla mnie znaczenie, więc wybór był dość trudny. Wiadomo, mógłbym wytypować sporo oczywistych zeszłorocznych wydawnictw, szczególnie z polskiego podwórka, ale mówi się o nich i będzie mówić we wszystkich możliwych podsumowaniach, zresztą nie bez słuszności. Dlatego postawię na swoich pewniaków, których płyty przyniosły mi w ostatnim czasie wiele radości, a raczej nie pojawią się w żadnym polskim rankingu, choć może się mylę.
MoRkObOt - "GoRgO"
Czyli dwa basy i perkusja grające zdziczałą formę (zdaje się) jazzcore'a. Właściwie to chyba dopiero teraz doceniłem ten zespół, może dlatego, że wcześniej nie wyczuwałem w ich muzyce takiego stężenia adrenaliny. Rzecz do wielokrotnego i wnikliwego słuchania, bo mimo bezpośredniego ciosu, dość mocno zniuansowana - jest tu pełno krawężników, rozbitego szkła i gwoździ wystających z podłogi.
Corima - "Amaterasu"
Płyta wyszła nakładem Soleil Zeuhl i wszystko powinno być jasne, ale jednak diabeł wyskoczył z pudełka. Trochę okiełznali ten swój cyrk, co nie znaczy, że brakuje tu kalejdoskopowego szaleństwa. Tym razem brzmi to bardziej jak Magma i to z najlepszych wydawnictw (i to jest w porządku) niż Koenjihyakkei (co też w sumie było w porządku).
SYK - "I-Optikon"
Kompletnie nie wiem, co tu mądrego napisać, bo mnie ta płyta po prostu rozwala a momentami nawet depcze i dezorientuje, więc nie może być lepiej. Podoba mi się, że ten koszmar pokryty jest warstwą pozornego unormowania, bo na ogół wszystko tu jest pod włos. W moim odczuciu album bardzo ciekawy i stylowy w dziedzinie piosenki trudnej. A w ogóle to podobno metal.