Rozmawiamy o diagnozujących współczesność tekstach Ezry, w których ponure wizje i nadzieja idą ramię w ramię; o podobieństwach do "chrześcijańskiej trylogii" Boba Dylana; o hołdzie złożonym wokalnym, żeńskim grupom z lat 60., a przede wszystkim The Shangri-Las; o skojarzeniach z Davidem Bowiem czy znakomitym przetworzeniu estetyki heartland rocka, czyli w stu procentach amerykańskiego tworu łączącego rock'n'roll z americaną i bluesem spod znaku Bruce'a Springsteena albo Toma Petty'ego.