Działalność dopiero co rozpoczęło czasopismo CD-Action, w kinach leciały "Rozrabiaki w Waszyngtonie" z nastoletnim Jeremym Rennerem (późniejszym Hawkeyem w filmach Marvela) i "Telemaniak", komiksowe wydawnictwo TM-Semic właśnie domykało "Knightfall" - jedną z najciekawszych historii z udziałem Batmana, ale to przede wszystkim muzyka sprawiła, że lato 1996 roku było wyjątkowe i nie jest to kwestia wyłącznie sentymentu.
Ćwierć wieku temu dochodziło w muzyce do bardzo wyraźnych zmian. Dopiero co minęła moda na grunge; boysbandy z Backstreet Boys na czele i girlsbandy pod przewodnictwem Spice Girls ruszyły na podbój świata; eurodance miał się w Polsce znakomicie, a "Coco Jamboo" atakowało z każdej strony niemal przez całą dobę. "California Love" 2Paca choć wydany kilka miesięcy wcześniej, w letniej aurze wciąż cieszył się powodzeniem; The Prodigy właśnie awansowało Keitha Flinta z funkcji tancerza na frontmana, co sprawiło, że singiel "Firestarter" wyniósł ich na szczyt popularności; a na rodzimym podwórku karty rozdawały O.N.A., Varius Manx i Big Cyc.