Lass
Kasia Klimczyk działa pod szyldem Lass od kilku lat, mogliście ją usłyszeć chociażby podczas Soundrive Festival 2016, ale z wydaniem debiutanckiego albumu nie spieszyła się, opublikowała go dopiero pod koniec ubiegłego miesiąca. Warto było jednak czekać, "Loveholic*" to kipiące od emocji połączenie romantycznego nastroju, tanecznej elektroniki i ekstremalnie chwytliwych refrenów, które może przywodzić na myśl między innymi Bat For Lashes. Artystka przekonuje, że potrzebujemy teraz takiej muzyki, świat potrzebuje miłości i trudno się z nią nie zgodzić - "Loveholic*" jest jak przyłożenie kojącego okładu do obolałej głowy.
Ozzie
Ozzy Osbourne w ostatnim czasie zbliżył się do hip-hopu za pośrednictwem swojego nowego najlepszego kumpla - Post Malone'a, ale jest jeszcze inny Ozzie, który z jednej strony - ze względu na obraną estetykę - jest znacznie bliżej hip-hopu, a z drugiej na pewno nie zabraknie purytanów, którym tak odważne podejście, zahaczające o lo-fi i oscylujące na granicy pomiędzy rapem a melorecytacją nakaże wydanie surowego osądu: To nie jest prawdziwy hip-hop. Może zresztą nie jest, ale etykieta nie ma znaczenia przy tak wciągającej i na swój sposób odprężającej muzyce, okraszonej w dodatku znakomitymi tekstami.
Bløm
Antosia Kwiatkowska pochodzi z Warszawy, ale obecnie mieszka w Danii. Kraju, który w ostatnich latach ma istotne znaczenie dla polskiej muzyki, ale tej spod znaku saksofonu i fortepianu. Bløm jazzem się jednak nie para, jej brzmienie to szerokie spektrum elektroniki, od niemal chilloutowego nastroju przez breakbeat i trap aż po house i techno, wzbogacone nastrojowym, triphopowym głosem o kojących właściwościach.
Konera
Przez bardzo długi czas Trójmiasto było symbolem zachowawczego, wtórnego hip-hopu, ale w ostatnich latach dzieje się tutaj coraz więcej i zmierza to w coraz bardziej zaskakujących kierunkach. W Gdańsku prężnie działa kolektyw Korozja, w Sopocie Kalafior Derambo, a w Gdyni chociażby Miły ATZ i ubiegłoroczny debiutant - Jakub Konera. Debiutant pod tym szyldem, ale jako producent aktywny od lat, a zebrane w tym czasie doświadczenie na niedawno wydanym albumie "Palmy" wyraźnie słychać. Nie ma tutaj banalnych, trapowych kalek, są zaskakujące akordy syntezatorowe czy wpływy eksperymentalnych twórców afrykańskich nagrywających dla wytwórni Nyege Nyege. Osobliwa, ale pasjonująca mieszanka.
Vincent
Marcin Wincenciak to człowiek o anielskim głosie i bez skrupułów wykorzystuje to w melancholijnych utworach napisanych przede wszystkim na fortepian, a już jego duet z Jagodą Kudlińską z zespołu Lor to absolutny łamacz serc, przy którym nawet roboty nagle odkryją tlące się w ich mechanicznych bebechach człowieczeństwo. Nazywanie muzyki piękną to banał, ale dla tegorocznej, debiutanckiej EP-ki Vincenta żadne inne określenie nie będzie równie celne.