P-S

Pstyk - "Pstyk And His Mysterious Stories"
Dobry pomysł jest wart więcej niż nawet najbardziej imponujący talent, a Pstyk miał pomysł znakomity - zebrał kolekcję wysłużonych kaset VHS, wyciął z nich najpikantniejsze fragmenty i przemienił między innymi Tomasza Knapika czy Lucjana Szołajskiego w swoich MC, a na koniec dodał klasyczne, boombapowe bity. Proste, ale w swojej prostocie niezwykle pochłaniające.

Rafael - "Sinners, Saints, Angels, Damned"
Rafael to wirtuoz ciszy - potrafi posługiwać się nią po mistrzowsku i budować za jej pomocą tajemniczą aurę. Na debiutanckim albumie momentami przypomina Toma Waitsa, kiedy indziej skłania się ku muzyce na tyle abstrakcyjnej, że trudno znaleźć dla niej trafną etykietę i przede wszystkim zawsze intryguje.

Rat Kru - "Rok szczura"

Tak się nieszczęśliwie złożyło, że album, który powinien zdominować parkiety ukazał się w roku nie szczura, lecz w roku pandemii, a jego twórcy nie mogli liczyć na reakcje, na jakie zasłużyli. Rat Kru tworzy muzykę dosłownie o jeden bit i jeden wers odległą od remizowej tandety, ale nigdy tej granicy nie przekraczają, co sprawia, że równie dobrze sprawdziliby się na osiemnastce, jak i na alternatywnej dyskotece.

Renata Lewandowska - "Dotyk"

Wszyscy uwielbiają takie historie - niegdyś obiecująca wokalistka nie zdołała osiągnąć sukcesu, porzuciła muzykę, ale po czterdziestu latach postanowiła spełnić swoje życiowe marzenie i wreszcie wydała debiutancki album. A w dodatku album, który zarejestrowała właśnie wtedy, w połowie lat 70. i chociaż musi brzmieć archaicznie, nie odbiera mu to ani krzty uroku i przebojowości.

Rosalie. - "IDeal"

Muzyka to doskonałe zwierciadło nastrojów społecznych, a muzyka w ostatnich latach coraz częściej przybiera melancholijny, depresyjny lub gniewny charakter, dobrze więc dla odmiany posłuchać czegoś, co uderza nieskrępowaną radością i potrafi poprawić nastrój, a właśnie takim albumem jest "IDeal". Jeżeli macie w dodatku słabość między innymi do Janet Jackson z pierwszej połowy lat 90., będziecie w niebo wzięci.

Sautrus - "M.A.P."

Gdański zespół wskoczył na kolejny etap ewolucji i chociaż nadal pełnymi garściami czerpie z doom metalu, stonera czy psychodelicznego rocka zakorzenionego w latach 60., odnalazł dla nich nowe ujście, czego najlepszym przykładem jest fenomenalne "Baquar" z zaskakującymi, prog rockowymi partiami syntezatorowymi gościnnie nagrywającego z Sautrus Michała Tarkowskiego z zespołu State Urge. "M.A.P." to jeden z najoryginalniejszych albumów, jakie powstały w tej estetyce w ostatnich latach, co przysporzy mu tyle samo zwolenników, co przeciwników.

Sen Jakuba - "Sen Jakuba"

Pod koniec 2018 roku Sen Jakuba opublikował dwa single zapowiadające debiutancki album, a później... niemalże całkowicie zniknął i dopiero w marcu ubiegłego roku wreszcie pozwolił wniknąć w swój mimetyczny świat, gdzie sample oraz dźwięki MIDI dumnie "pozują" na "prawdziwe" instrumenty. Jest w tym coś z nieśmiertelnej ścieżki dźwiękowej Nobuo Uematsu do "Final Fantasy VII", ale w uwspółcześnionej, wielowarstwowej wersji.

Siema Ziemia - "Siema Ziemia"

Gdybyście w latach 50. ubiegłego stulecia wpadli na jazzowy koncert odziani w garnitur, wyglądalibyście jak człowiek, któremu ktoś dla żartu wmówił, że wybiera się na bal przebierańców. Dzisiaj z kolei wiele osób kojarzy jazz właśnie z galowym odzieniem i krzesełkami, ale na pewnie nie te, które tworzą projekt Siema Ziemia. Może dlatego, że sam jazz pełni w nim rolę skojarzenia, a na drugim biegunie znajduje się klubowa elektronika wzywająca do tańca.

Siksa - "Zemsta na wroga"

Siksa to strumień świadomości, w którym niektóre osoby zatoną, a inne dzięki niemu w końcu wypłyną na powierzchnię. Muzyka surowa w formie i tak szczera w treści, że ze zmieszaniem oraz pogardom zaczniecie spoglądać na kolekcję masek, jakie codziennie większość z nas musi nakładać, by "normalnie" funkcjonować. Siksa to zmaterializowane sumienie, którego nie da się ignorować, bo wskazuje palcem prosto na ciebie, ale jeżeli wysłuchacie "Zemsty na wroga" i zmierzycie się z tym, co może być niewygodne albo zawstydzające, oczyszczenie przyniesie większą satysfakcję niż spowiedź.

Stare Taśmy - "Kryzys czytelnictwa"

W tym roku minie pięć lat od zakończenia działalności Nomeansno, a wraz z nimi niemal całkowicie wymarło swojego czasu całkiem popularne połączenie jazzu z punk rockiem (lub punk rocka z jazzem - w zależności od proporcji). Stare Taśmy nawiązują do tej muzyki, przesuwają akcenty z jednego na drugi gatunek w poszczególnych utworach, dorzucając do tego improwizację, elementy sonorystyczne i sample ze skandującym tłumem czy przemowami. Z łatwością można zdiagnozować, skąd przybywają, znacznie trudniej, dokąd zmierzają, ale na pewno warto udać się z nimi w tę pełną zaskoczeń podróż.

Studnia - "Oddech"
Gdyby Mickiewicz żył dzisiaj, być może zamiast napisać "Dziady", nagrałby album przypominający "Oddech" - debiut duetu Studnia. Jest w nim coś z pradawnych obrzędów, ale ArosAnder i Zguba czynią gusła za pomocą ambientu połączonego między innymi z dubem czy drum'n'bassem, co sprawia, że można je odprawiać nawet w klubach.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce