L-M

Lordofon - "Koło"

Rapują, śpiewają, krzyczą, czasami podnoszą na duchu, czasami nastrajają do boju, zawsze opowiadają przyziemne historie, z którymi niemal każda osoba poniżej czterdziestego roku życia może się identyfikować - duet Lordofon jest zbyt rockowy dla słuchaczy hip-hopu i zbyt hiphopowy dla słuchaczy rocka, ale sprawdzi się idealnie, jeżeli potrzebujecie skocznego, emocjonalnego komentarza do dnia codziennego, a gatunki to dla was relikt przeszłości.

Lotto - "Hours After"

Ponury nastrój minionego roku wyraźnie odbił się na twórczości zespołu Lotto, a jeżeli nie wierzycie, że za pomocą instrumentalnych utworów można snuć opowieści o wyraźnym przesłaniu, koniecznie przesłuchajcie "Hours After". To przeszywająca ścieżka dźwiękowa z minionych dwunastu miesięcy i niewykluczone, że będzie aktualna także w nadchodzących.

Love Glove - "Bummer"

Zdolność do przemian i otwartość współczesnej muzyki to skarb, który w kolejnych latach będzie błyszczał w odcieniach, jakich dzisiaj nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, ale nie może być też zobowiązaniem, a gatunki muzyczne nie mogą być demonizowane. "Bummer" to najlepszy dowód na to, że stary dobry rock nadal ma rację bytu, a nawet pokusimy się o stwierdzenie, że Love Glove to dzisiaj jedna z najciekawszych rockowych grup w Polsce. Zwłaszcza jeżeli blisko wam do Deftones albo Alice in Chains.

Mag - "Mag"

Najpierw Dola, później Mag - toruński metal rośnie w siłę i odznacza się świeżością, która pomiędzy szeregiem śląskich, blackmetalowych (i na ogół bardzo dobrych) wydawnictw jest jak wypad do lasu, gdzie nie trzeba nosić maseczki. Fundament Mag to doom metal, ale wolny od jednostajności, skory do przyspieszeń, zahaczania raz o black, raz o heavy, a w dodatku okraszony tekstami w języku polskim, które mogą wzbudzać skojarzenia z Katem, ale tym w najlepszej formie.

Malin - "Gdy pozdrawiam cieplutko"

Malin może nasuwać skojarzenia z nieodżałowanym Jaaa!, ale z odrobinę inaczej dobranymi składnikami - mniej jest tutaj muzyki zdatnej do tańca, więcej abstrakcji i hałasów. Obydwa przypadki łączą natomiast tajemnicze teksty, ale na "Gdy pozdrawiam cieplutko" przynajmniej tytuły podpowiadają jaka jest ich treść - "Gdy nie będzie już można tańcem wielbić Boga", "Boję się wegan" albo "Pedały, kobiety i ludzie". A jak koniecznie potrzebujecie jakiejś etykiety dla tej muzyki, to cytujemy: Nie wiadomo co /// it/they/ono /// secretly pop, post-impressionist nonbinary music. cruelty-free queer folk, acoustic noise, radical empathy.

Martwa Aura - "Morbus Animus"

Jest w niniejszym podsumowaniu całkiem sporo metalowych albumów i przy wielu z nich podkreślamy, czym poszczególne zespoły wyróżniają się, co nadaje ich brzmieniu unikalny charakter. Bywa jednak także tak, że trafią się twórcy, którzy nie czują potrzeby nieustannego eksplorowania nieznanych rewirów, a zamiast tego doprowadzają swoją sztukę do perfekcji, niczym najsprawniejsi rzemieślnicy. Martwą Aurę można do takich grup zaliczyć, a jej drugi album to po prostu kawał solidnego black metalu.

Mata - "100 dni do matury"

Rok temu o tej porze "Patointeligencja" Maty była na ustach wszystkich. Od dokładnie każdego rapera w Polsce po felietonistów wszystkich tygodników - każdy czuł potrzebę ustosunkowania się do nowego głosu pokolenia. Hype minął, ale niebanalny album okraszony znakomitymi tekstami pozostał i trzymamy kciuki za jego rychłą kontynuację. A już najcudowniej byłoby, gdyby doszło do współpracy Maty z EABS, na co ci drudzy wyrazili już gotowość.

Miły ATZ - "Czarny swing"

Było kilku śmiałków, którzy próbowali dostosować grime do polskich warunków, ale zazwyczaj kończyło się co najwyżej niezbyt oryginalna kalką brytyjskiego brzmienia. Aż do teraz. Miły ATZ i Atutowy (oraz kilku innych producentów obecnych na "Czarnym swingu") jako pierwsi nie tylko zrozumieli to brzmienie, ale również poczuli się w nim na tyle swobodnie, by sięgnąć po nie bez strachu i bez czołobitnego stosunku.

Minim feat. Sainkho - "Earth"

Sainkho Namtchylak dysponuje głosem obejmującym siedem oktaw, więc nie ma niemalże żadnych ograniczeń wokalnych. Pochodzi z Tuwy, ale od lat często gości w Polsce i doskonale zna się z tutejszymi muzykami, nic więc dziwnego, że w końcu nawiązała współpracę z kilkoma prominentnymi postaciami z młodego polskiego jazzu - Kubą Wójcikiem, Kamilem Piotrowiczem, Andrzejem Święsem oraz Albertem Karchem, czyli zespołem Minim. Tyle że jazz to na "Earth" tylko jeden ze składników i zdecydowanie nie dominujący. Nie wszystkie zresztą da się zdefiniować czy nawet zidentyfikować, a w rezultacie powstała muzyka, którą można określić jako eksperymentalną nie ze względów estetycznych, a dlatego, bo faktycznie poszukuje czegoś nowego.

Mlody Kotek & Niemy Dotyk - "New Age Speedball"

Jak jesteśmy przy eksperymentach z prawdziwego zdarzenia, to w ostatnich latach także rap stał się dla nich solidną bazą, czego "New Age Speedball" jest doskonałym dowodem. Mlody Kotek i Niemy Dotyk prawdopodobnie do większości słuchaczy hip-hopu nie trafią, a nawet słuchacze "alternatywy" będą mieć trudny orzech do zgryzienia, ale te kilka osób, którym bliska jest totalna wolność artystyczna powinno być zachwyconye.

Młody Budda - "NiE pŁacZ nAd RozlAnYm KakałKieM"

Młodość ma swoje prawa, a Młody Budda z nich korzysta i bynajmniej nie snuje natchnionych mantr, a raczej szuka sposobów, by pobudzić nimi słuchaczy i słuchaczki. Czasami pomaga mu w tym wyrazisty rytm, kiedy indziej przebojowy refren, a w jeszcze innych momentach ociera się o psybient. Nietuzinkowe połączenie i bardzo nietuzinkowy debiut.

fot. Hände


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce