Horror kojarzy się z metalem albo z punk rockiem, ale jego więź z hip-hopem sięga niemalże do samego źródła i pierwszego wielkiego przeboju tej muzyki - "Rapper's Delight" The Sugarhill Gang, gdzie pada wers: Like Dracula with out his fangs. Pod koniec lat 80. ta dziwaczna relacja przybrała charakter komediowy, a jej symbolem stał się Freddy Krueger, który rapował wraz z The Fat Boys na ścieżce dźwiękowej do "Koszmaru z ulicy Wiązów 4", a także "A Nightmare On My Street" Willa Smitha i DJ-a Jazzy Jeffa, ale w latach 90. doszło do zwrotu w poważniejszym kierunku.
Ważnym symbolem stał się Candyman - pierwszy afroamerykański bohater slashera, a jego historia rozgrywała się nie w małym miasteczku czy na letnim obozie, a na blokowisku Cabrini-Green w Chicago. Wspominał o nim 2Pac w "Troublesome '96" wiele lat temu, wspomina o nim także Clipping. w "Say the Name" z nadchodzącego albumu.
W ostatnich latach kino grozy przechodzi istny renesans - a zwłaszcza to z polityczno-społecznym przesłaniem, którego symbolem stał się Jordan Peele - i także w hip-hopie da się zauważyć wyraźny wzrost zainteresowania elementami horroru, czasami w tak banalnym wydaniu, jak po prostu rzucenie nazwiskiem Michaela Myersa w kawałku Myke'a Towersa, a kiedy indziej wywierając wpływ na całą wizję albumu, jak przy "The Face of Jason" Ankhlejohna.
Jak narodziła się ta nieoczywista więź? Co ją wzmocniło, w jakim kierunku zmierza i czy LeBron James wyprodukuje remake "Piątku trzynastego" z czarnoskórym Jasonem Voorheesem? O tym rozmawiamy w sto dwudziestym odcinku podcastu Soundrive Live. Przed mikrofonami Jarek Kowal i William Malcolm.