Obraz artykułu 20 rapowych wydawnictw, które nie zdominują podsumowań, ale warto je poznać

20 rapowych wydawnictw, które nie zdominują podsumowań, ale warto je poznać

 

Run the Jewels, Freddie Gibbs & The Alchemist, Denzel Curry & Kenny Beats, Polo G, prawie wszystko, co wydała w tym roku Griselda - kiedy już zaczną się pojawiać podsumowania 2020 roku, pewnie nie raz natraficie właśnie na tych twórców, ale na drugim planie dzieje się równie dużo i nawet jeszcze ciekawiej, co w poniższym zestawieniu spróbujemy udowodnić.

Preservation - "Eastern Medicine, Western Illness"
Kultura Hongkongu nie od dzisiaj przenika do hip-hopu, czego najlepszym przykładem jest Wu-Tang Clan. Preservation zawiesił jednak poprzeczkę wyżej - faktycznie spędził w najbardziej wyzwolonym z chińskich miast trzy lata życia i postanowił nagrać album wyłącznie przy użyciu sampli wykrojonych z winyli, które wówczas zebrał. Może to wyglądać na płytki kosmopolityzm, ale wystarczy jedno przesłuchanie, by dać się całkowicie pochłonąć "Eastern Medicine, Western Illness", tym bardziej, że znakomite zwrotki napisały i wykonały tak znakomite postacie, jak Quelle Chris, Navy Blue, Billy Woods, Roc Marciano czy Ka.

Crimeapple - "Jaguar on Palisade"
Roc Marciano czy ekipa nagrywająca pod szyldem Griselda Records wyznaczają w rapie spoza głównego nurtu trendy i w 2020 roku doczekali się wielu naśladowców. Dobrze więc usłyszeć kogoś, kto czerpie z tego samego źródła, równie ochoczo sięga po klasyczne, boom bapowe bity, ale robi z tymi inspiracjami coś świeżego. Crimeapple zazwyczaj porusza tematy związane z życiem na ulicy i narkotykami, a towarzyszące mu tło akustyczne wzmacnia ponure wizje zawarte w tekstach. Na "Jaguar on Palisade" - a zwłaszcza w jego końcówce - niespodziewanie pojawiają się jednak znacznie radośniejsze dźwięki i nawet jeżeli nie są to najlepsze kawałki w dorobku Nowojorczyka, to przynajmniej udało mu się uniknąć zadławienia się własnym ogonem.

Stove God Cooks - "Reasonable Drought"
Roc Marciano po raz trzeci, tym razem w roli producenta całego albumu Aarona Cooksa vel Cook$-a vel Stove God Cooksa. Na pewno wiele osób czuje już przesyt jego zaczerpniętymi z soulu z lat 70. bitami i niezliczonymi gościnnymi występami, ale to niezaprzeczalnie jeden z największych talentów ostatnich lat, co w połączeniu z rapującym jakby jutra miało nie być Cooksem zaowocowało krążkiem, którego absolutnie nie wolno przegapić.

Moodie Black - "Fuzz"
Dla Chris Martinez (połowy duetu Moodie Black) największą inspirację stanowi The Cure, co w rapie nie zdarza się często, a jednocześnie musi przekładać się na dziwną i zaskakującą muzykę i takie właśnie jest "Fuzz" - album przepełniony industrialnymi bitami, noisowym szelestami i gęstą, mroczną atmosferą. Gdyby Trent Reznor rapował, pewnie tak brzmiałaby jego muzyka.

Navy Blue - "Àdá Irin"
Sage Elsesser to człowiek wielu talentów - od sześciu lat jeździ profesjonalnie na desce, jest modelem, odpowiada za oprawę wizualną "I Don't Like Shit, I Don't Go Outside" Earla Sweatshirta oraz za część utworów na "Some Rap Songs", ale dopiero teraz zebrał się do wydania debiutanckiego albumu pod szyldem Navy Blue i od razu trafił w dziesiątkę. "Àdá Irin" to nieprzeciętnie zróżnicowany album, usłyszycie na nim zarówno potężne "osiemset ósemki", jaki i relaksujące, jazzujące tła (sample to zdecydowanie najmocniejszy element wydanwictwa), a całość ma ciepły i pozytywny wydźwięk, co w czasach, kiedy nawet pop zmierza w kierunku mroku jest przyjemną odmianą.

Jay Worthy & Harry Fraud - "Eat When You're Hungry Sleep When You're Tired"
Okładka mogłaby sugerować, że mam do czynienia z albumem synthwave'owym i chociaż syntetycznych podkładów raczej na wspólnej EP-ce Worthy'ego i Frauda nie znajdziecie, tu i ówdzie da się wyczuć inspiracje latami 80. (przede wszystkim w przebojowym "Can't Be Stopped"), a zwłaszcza słoneczna Kalifornią. "Eat When You're Hungry Sleep When You're Tired" to zaledwie siedemnastominutowy materiał, a w dodatku nie ma na nim niczego, czego nie słyszelibyście już wcześniej, a jednak potrafi wciągnąć chilloutową aurą i zmuszać do wielogodzinnego zapętlania.

Stu Bangas - "Beats and Blood"
Tym razem nie tylko okładka nawiązuje do najpłodniejszej dekady w dziejach popkultury, wystarczy wsłuchać się w syntezator z otwierającego EP-kę "Open the Lane", by bez cienia wątpliwości uznać, że bostoński producent doskonale zna estetykę lat 80. Nie ma jednak na "Beats and Blood" monotonni, każdy utwór to osobna historia, a w kolejnych częściej od syntetycznych akordów powracają klasyczne bity ze Wschodniego Wybrzeża czy samplowane instrumenty dęte.

Santaworldview - "Sinterklass"
Młodziutki raper z Japonii na ubiegłorocznej EP-ce "What Just Happened?" pokazał, że ma na siebie pomysł i lada moment może awansować do ekstraklasy azjatyckiego, wciąż wzmacniającego pozycję (choć głównie za sprawą wytwórni 88rising) hip-hopu. Ten moment nastąpił wraz z jego długogrającym debiutem - "Sinterklass", gdzie niby nie dzieje się nic nowego - trap w mrocznym wydaniu, kilka egzotycznych sampli, monotonny flow - a jednak Santaworldview potrafi wygenerować tak intrygującą atmosferę, że trudno się od tego krążka oderwać.

Lil Darkie - "This Does Not Exist"
Kalifornijski raper balansuje na wąskim pograniczu pomiędzy ciętą ironią a przeterminowanym kiczem, u jednych będzie wywoływał zachwyt jako ekstremalnie "krawędziowy" niszczyciel gatunkowych schematów, u innych zażenowanie jako coś na wzór trap metalowego Kid Rocka (wystarczy posłuchać poniższego utworu). "This Does Not Exist" to przedziwny materiał, jeden z tych, które można albo kochać, albo nienawidzić, ale na pewno nie można odmówić mu oryginalności. Darkie nagrał w tym roku jeszcze jeden album - "Yin", gdzie możecie poznać jego bardziej przyziemne, ale już nie tak fajne oblicze.

Pounds448 - "Trafficante"
Pounds i Buckwild - dwie prominentne postacie podziemia połączyły siły, a w dodatku zabrali ze sobą między innymi Crimeapple'a, Benny'ego the Butchera czy - po raz kolejny - Roca Marciano. Pounds brzmi tutaj jakby dopiero co wypalił paczkę szlugów (albo jak Twin Gambino, dzisiaj znany lepiej jako Big Twins) i właśnie taką, gęstą i ponurą, atmosferę przywołuje w tych dwunastu kawałkach, co nie przeszkadza mu jednak wykręcić kilka chwytliwych refrenów (zwłaszcza singlowe "No Way").


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce