Temat nie jest nowy, można wręcz uznać, że zatoczył krąg, bo podobne dyskusje pojawiały się w czasach popularyzacji kaset magnetofonowych, które dawały znacznie mniej możliwości niż pokaźnych rozmiarów winyle. Z drugiej strony, nawet wówczas to właśnie okładka często miała decydujący wpływ na sięgnięcie lub zrezygnowanie z poznawania nowej muzyki, czasami za sprawą kontrowersyjnej formy (na przykład autentyczne zdjęcie wokalisty Mayhem z roztrzaskaną czaszką na "Dawn of the Black Hearts"), kiedy indziej z powodu skrajnego minimalizmu ("biały" album The Beatles albo "czarny" Metalliki), a jak jest dzisiaj i jak może być w przyszłości?