L-P

Little Simz - "Grey Area"

"Grey Area" musi być punktem zwrotnym w karierze londyńskiej raperki, bo aż trudno uwierzyć, że tak wielki talent przy tak dużej popularności hip-hopu nie wyrósł jeszcze na nową headlinerkę największych europejskich festiwalów. Ubiegłoroczne wydawnictwo to najważniejszy punkt w jej trzypłytowej dyskografii, ale także jeden z najważniejszych dla muzyki w całym 2019 roku.

MC Yallah x Debmaster - "Kubali"

Yallah Gaudencia Mbidde (vel MC Yallah) pochodzi z Ugandy, ale obecnie mieszka w Kenii, a wraz z francuskim producentem Debmasterem nagrała w minionym roku debiutancki, jednocześnie taneczny i ponury album. Hip-hop przenika się tutaj z industrialnymi podkładami, z trapem i wpływami etnicznymi, co skutkuje unikalnym nastrojem, spod którego wpływu trudno się uwolnić.

Mike - "Tears of Joy"
Jeżeli wpiszecie w wyszukiwarkę po prostu Mike, raczej nie traficie na twórczość Michaela Jordana Bonemy, a przynajmniej jeszcze nie. Osiemnastolatek z Nowego Jorku już zwrócił na siebie uwagę mainstreamu, a fanem jego debiutanckiego albumu jest między innymi Earl Sweatshirt.

Moodie Black - "MB I I I" i "MB I I I.V Michoa"

Moodie Black nie opublikowało w zeszłym roku długogrającego następcy znakomitego "Lucas Acid", ale wydało dwie równie udane EP-ki. To ponownie najmroczniejsze rewiry hip-hopu w wolnym tempie i w chłodnej, inspirowanej The Cure atmosferze.

Moor Mother - "Analog Fluids of Sonic Black Holes"

Pochodząca z Filadelfii poetka, aktywistka i raperka w ostatnim czasie wybiła się daleko poza lokalną scenę, nagrywała z elektronicznym Zonal i jazzowym Irreversible Entanglements, współpracowała z instytucjami kulturalnymi z całego globu, ale wciąż pamięta o swoim podwórku, a "Analog Fluids of Sonic Black Holes" to właśnie powrót na stare śmieci. Więcej jest tutaj melorecytacji niż rapu, więcej upiornych hałasów niż tanecznych rytmów, ale niezmienny pozostaje pesymistyczny przekaz.

Moris Blak - "The Irregularity of Being"

Industrial bass music Morisa Blaka to jedna z najpotężniejszych broni dzisiejszego dark independent, a album "The Irregularity of Being" jest przy okazji jednym z najoryginalniejszych ubiegłorocznych wydawnictw na tej scenie. Nie ma w tej mrocznej i jednocześnie tanecznej muzyce powielania schematów EBM czy industrialu, jest mnóstwo potencjalnych hiciorów, które powinny usatysfakcjonować osoby, którym gitarowe brzmienie Combichrist nie jest w smak.

Mr. Muthafuckin' eXquire - "Mr. Muthafuckin' eXquire"

Długo trzeba było czekać na debiut Hugh Anthony'ego Allisona, ale warto było - "Mr. Muthafuckin' eXquire" to wyjątkowo zaskakujący, ale niestety również niedoceniony albumów. Nie ma na nim niuskulowych trapów, nie ma też boom bapowych rytmów, raper z Brooklynu otwarcie deklaruje niechęć do schematów i właśnie takie jest jego najnowsze wydawnictwo - nieszablonowe.

The Muslims - "Mayo Supreme"

Dziwne to czasy, kiedy za kontrowersyjna nazwę zespołu uchodzi ta zaczerpnięta od nazwy wyznawców którejś z religii. The Muslims wykorzystują to dokładnie tak, jak można by się spodziewać - wytaczając punk rockowe działa pełne politycznych, anarchistycznych treści związanych z życiem we współczesnej Ameryce, homofobią i rasizmem. Mało tego, robią to tak szczerze i wściekle, jakby punk rock nigdy nie został spieniężony.

Orville Peck - "Pony"

Mocny kandydat do miana Debiutu Roku. Zamaskowany kowboj z Toronto śpiewa romantycznie niczym Roy Orbison, ale gra nie na instrumentach, tylko na emocjach. Świat byłby znacznie piękniejszym miejscem, gdybyśmy wszyscy nosili w sercach muzykę Orville'a Pecka.

Pissgrave - "Posthumous Humiliation"

Niewykluczone, że szybciej, głośniej i bardziej agresywnie po prostu już się nie da. Zwłaszcza, jeżeli chce się zachować charakterystyczne dla death metalu rytmizowanie. Pissgrave wzbili się na wyżyny ekstremum, a ich najnowszy album to popis brutalnej, bezkompromisowej siły.

Pizzagirl - "First Timer"

Liam Brown uwielbia melancholijne lata 80. i na jego debiutanckim albumie słychać to wyraźnie, ale "First Timer" bynajmniej nie jest kopią syntezatorowych przebojów z tamtego okresu. Pizzagirl sięga po archaiczne popowe brzmienie i transformuje je na wiele autorskich sposobów. To utwory przebojowe, wypełnione szczerymi emocjami, ale jednocześnie podchodzące z dystansem do tej nieco kiczowatej konwencji.

fot. Jpegmafia

100 Najlepszych 2019 (świat), cz. I
100 Najlepszych 2019 (świat), cz. III

Najlepsze wydawnictwa 2019 roku na naszych playlistach:
 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce