Stereolab, Suede, Foals, Jarv Is, OM, Electric Wizard - to największe nazwy. Ale czy najbardziej elektryzujące? W Soundrive najbardziej interesuje nas to, co mniej znane, wybraliśmy więc dla was osiem propozycji koncertów na "małych scenach", co do których mamy podejrzenia, że wyrwą was z butów.
Bamba Pana & Makiaveli
Odpowiedź na pytanie, gdzie robi się teraz najlepszą muzykę elektroniczną, może zaskoczyć. Uganda, Tanzania, Kenia - Afryka Wschodnia stoi szaleńczą elektroniką. Czujnie obserwuje ją oficyna Nyege Nyege Tapes, której jednym z podopiecznych jest producent Bamba Pana. Jego podkręcone do granic absurdu singeli porusza nawet skały. Singeli to tradycyjny rytm, przeważnie akustyczny, ale Bamba Pana i jego koledzy ze studia Sisso w Dar-es Salaam przekształcają je za pomocą komputerów i syntezatorów w muzykę tętniącej życiem metropolii. Do Katowic przyjedzie z szybkostrzelnym raperem Makiaveli, a po koncercie poznacie odpowiedź na inne pytanie - kto zrobił najlepszą wiksę tegorocznej edycji?
Boogarins
Ja wiem, w tym samym czasie EABS z Tenderloniousem grają "Slavic Spritis" i to jest naprawdę fantastyczna sprawa. Tylko że oni zaraz wrócą, a szans na zobaczenie Boogarins w Polsce może już więcej nie być. A to zespół zjawisko (jak prawie cała, różnorodna brazylijska indie scena). Mocno zakorzeniony w tropicalii, ruchu muzycznym sprzed pół wieku, ale grający zupełnie współcześnie. Brazylijczycy piszą piosenki jak nikt inny, co udowadniają już od czasów Os Mutantes i pierwszych płyt Caetano Veloso. Wysmakowane, pomysłowe, momentami dziwaczne, osobne i fascynujące.
Cudowne Lata
Zespół muzyczny na dwa serca i dwie gitary z Warszawy (Ania) i Krakowa (Amina) - tak o sobie piszą dziewczyny i w zasadzie to może wystarczyć za całą zachętę, żeby w piątek wybrać się już na pierwszy koncert festiwalu. Jeśli to za mało, to posłuchajcie. Skąpane w letniej mgiełce pogłosów, oniryczne, miłosne piosenki. Idealne do spacerów plażą przy zachodzącym słońcu, pełne ciepła. Trochę chillwave'owo-hipnagogiczne, spoglądające na polską piosenkę lat 80. i skutecznie ją odczarowujące. Uroczo bezpretensjonalne i romantyczne. I wreszcie "Zapach i ty" to murowany wakacyjny hit.
Hania Rani
O tym, że uwielbiam debiut Hani powinniście już wiedzieć. Dokładnie z tych samych powodów polecam jej koncert. Muzyka jak z filmu, wystarczy tylko zamknąć oczy, żeby odpłynąć. Jest jeszcze jeden powód, Hania przygotowuje kolejną płytę i pewnie zagra z niej kilka fragmentów.