P-S
100 Najlepszych Albumów 2018 (Polska), cz. I
100 Najlepszych Albumów 2018 (Polska), cz. II
Pokusa - "Einz"
Jazz fajny jest - mawia Wojtek Mazolewski w swojej radiowej audycji, a Pokusa jest tak fajna, że rozlewa się poza jazz, występuje na wydarzeniach związanych z muzyka alternatywną i cały czas poszerza repertuar o nowe środki wyrazu (ostatnio w większym składzie, pod nazwą Pokusa XXL). "Einz" to dokumentacja kolejnego etapu ich rozwoju i chociaż nic nie przebije koncertów Pokusy, jako uzupełnienie między jednym a drugim "Einz" sprawdza się idealnie.
Prąd - "Lot"
Koszmar recenzenta! Nie wiadomo, jak tę muzykę określić, choć niewątpliwie jest to jakiś rock - czasami bardziej pustynny, kiedy indziej zimnofalowy albo bliskie noise'owej estetyce, ale zawsze z pogranicza i właśnie to jest największą zaletą Prądu. Jeżeli ma być głośno, ale nie banalnie, to pokochacie "Lot".
Raper Joozef - "Dzikie Psy"
Raper Joozef to Władysław "Demiurg" Zaporowski, to poeta, malarz i performer, to członek kolektywu raperów po pięćdziesiątce – HH50+, a jego debiutancki album brzmi dokładnie tak dziwacznie, jak ten opis. Czy to jest hip-hop? Wielu uzna, że absolutnie nie i może nawet mają rację, ale na pewno jest to album, który nie sposób porównać do czegokolwiek innego.
Resina - "Traces"
Melancholia może być z jednej strony romantyczna, z drugiej może być przerażająca, a Karolina Rec eksploruje te dwie skrajności i wszystko to, co pomiędzy nimi. Nie mogło - rzecz jasna - obyć się bez intensywnych emocji, a w dodatku tym razem wiolonczeli i elektronice towarzyszy ludzki głos. "Traces" to znakomity łącznik pomiędzy muzyką dla koneserów a muzyką popularną.
Debiut Rosalie. ukazał się na początku minionego roku i już wtedy oczywistym było, że znajdzie się w tym podsumowaniu. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie wydarzyły się w historii polskiego r'n'b, a "Holding Back" to ścisła czołówka najbardziej uzależniających przebojów 2018 roku.
Schafter - "Hors D'oeuvre"
Współczesny hip-hop bez trapów! To na szczęście wciąż możliwe, a Schafter na debiutanckim mini-albumie raczy nas zaskakującymi podkładami czerpiącymi z muzyki przełomu lat 80. i 90. i chociaż teksty czasami trącą banałem, to strona producencka jest do tego stopnia imponująca, że przełknięcie ich nie powinno stanowić większego problemu.
Schröttersburg - "Melancholia"
Tytuł zdradza nastrój albumu, a od strony muzycznej Schröttersburg wciąż silnie nawiązuje do zimnej fali, choć tym razem przejawiając wyraźne fascynacje iteracją i elektroniką. W porównaniu z wcześniejszymi albumami, tempo utworów wyraźnie spadło, a kluczową rolę zaczęła odgrywać atmosfera. Nie można o "Melancholii" napisać, że to najlepszy album płockiej kapeli tylko dlatego, że dwa wcześniejsze były równie udane.
Siksa - "Stabat Mater Dolorosa"
W odświeżonej formule Fryderyków Siksa została nominowana w kategorii Album Roku Muzyka Poetycka, co dostarczyło tym, którzy lubują się w masturbacji nad płonącymi egzemplarzami "Stabat Mater Dolorosa" (z recenzji filmu dowiecie się, o co chodzi) kolejnej porcji amunicji do strzelania "hejtem". Jeżeli szukać jednak autentycznego sprzeciwu w polskiej muzyce, to nigdzie nie znajdziecie większego stężenia.
Sklepy Cynamonowe - "EP"
Raczej pamiątka po kilku wieczorach na salce, niż zapowiedź wielkiej aktywności - tak muzycy Sklepów Cynamonowych zaprezentowali się na Facebooku, a w dodatku na prywatnych profilach, bo w mediach społecznościowych na oficjalny profil zespołu nie natraficie. Nie mielibyśmy jednak nic przeciwko, gdyby aktywność została wzmożona, bo debiutancka EP-ka to kawał solidnego emo-hardcore'u na światowym poziomie.
Skøv - "Hollow Bricks"
Wrocławska kapela nie tylko rok temu wydała debiutancką EP-kę, ale też po raz pierwszy wystąpiła na żywo. Z ich połączenia punk rocka i metalu (czy też black'n'rolla) powstało jednak coś na tyle porywającego, że można te trzynaście minut zapętlać tygodniami.
Synthwave, dream pop i dużo, dużo hałasu - tak brzmi debiut SKY, o którym Kuba Biernacki napisał w naszej recenzji: Sztuka i zniszczenie w najlepszym wydaniu. Czasami pojawiają się tu zręby bitów czy melodii, których rozwinięcia mogłyby prowokować do tańca, ale to przede wszystkim materiał refleksyjny, inspirowany przeżyciami osobistymi, a także niezadowoleniem z "wielkiej polityki".