Obraz artykułu 100 Najlepszych Albumów 2018 (Polska), cz. II

100 Najlepszych Albumów 2018 (Polska), cz. II

 

Druga część podsumowania najlepszych polskich albumów 2018 roku według naszego serwisu to po raz kolejny gatunkowy miszmasz - znajdziecie tutaj black metal, jazz, pop, elektronikę pod przeróżnymi postaciami czy "nową muzykę". Dla przypomnienia - kolejność alfabetyczna.

I-K

100 Najlepszych Albumów 2018 (Polska), cz. I

 

Izzy and the Black Trees - "Izzy and the Black Trees EP"

Amerykańskie folk, blues i country w wydaniu polskim, wcale nie mniej przekonującym, silnie zainspirowanym indie rockiem. Na debiucie Izzy and the Black Trees najważniejsza jest jednak atmosfera - nieco melancholijna, mocno chwytająca za serce, co najlepiej odzwierciedla "Winter's Coming Down", jeden z naszych ulubionych utworów 2018 roku.

Jaaa! - "Bujillo"

Od kilku lat niezmiennie podkreślamy, że Jaaa! to najbardziej niedoceniony zespół w Polsce, a ich drugi album dostarcza kolejnych dowodów. To muzyka wprost stworzona na największe sceny największych festiwali muzycznych, a przy okazji w czterech utworach dostajemy potwierdzenie tego, o czym wspominaliśmy na koniec poprzedniej części podsumowania - Irek Wojtczak potrafi zagrać wszystko!

Jad - "Promo 2018"

Cztery utwory w pięć minut, ale tyle wystarczy, żeby połączone siły Government Flu, The Stubs, Drip of Lies i Calm The Fire przypomniały, że punk rock po polsku wciąż może być zaangażowany i bezkompromisowy. Mogli się o tym przekonać także uczestnicy Soundrive Festival 2018, gdzie Jad zagrał najgłośniejszy koncert ubiegłorocznej edycji.

Jakub Lemiszewski - "Bubblegum New Age"

Zdaje się, że takie awangardowe podejście do tworzenia nigdy nie wejdzie na salony, może nadal będzie tylko "muzyką dla koneserów", ale jest to jedna z najbardziej oryginalnych rzeczy, jakie ostatnio słyszałam - tak w naszej recenzji twierdziła Ewelina Malinowska i faktycznie twórczość Jakuba Lemiszewskiego nie pozwala na inną klasyfikację niż banalne, nieprecyzyjne "muzyka elektroniczna". To dziwaczne brzmienie przeznaczone zdecydowanie nie dla wszystkich uszu.

Janusz Jurga - "Duchy Rogowca"

"Duchy Rogowca" powstały jako wynik inspiracji wsią, a ściślej rzecz ujmując, jej upiornym obliczem, na co bezpośredni wpływ miała muzyka Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi z albumu "Światu jest wszystko jedno". U Janusza Jurgi nie usłyszycie natomiast metalu, to ambient spod znaku chociażby Wolfganga Voigta i jego Gas, wypełniony pozbawionym progresji, ale pełnymi emocji utworami.

Julek Ploski - "Tesco"

Tak nam alfabet ułożył zestawienie, że trzeci raz z rzędu pojawia się niebanalna, wyraźnie abstrakcyjna elektronika, ale Julek Ploski w niczym nie przypomina poprzedników. "Tesco" zdaje się być kontrargumentem dla wszystkich tych, którzy przeróżne eksperymenty z dźwiękiem kwitują obojętnym to nie jest muzyka. Ploski pokazuje, że wszystko może być muzyką, a paleta dźwięków, po jakie sięga jest niemal tak rozległa, jak asortyment tytułowej sieci marketów.

Kamil Piotrowicz Sextet - "Product Placement"

Oczy wielu poszukiwaczy świeżego jazzu zwrócone są dzisiaj ku Wielkiej Brytanii, ale w Polsce dzieje się równie dużo, zwłaszcza w takich ośrodkach, jak Warszawa, Gdańsk i... Kopenhaga, gdzie studiuje coraz większa liczba naszych rodzimych muzyków. Kamil Piotrowicz jest natomiast pianistą, który otarł się o wszystkie trzy środowiska, wyniósł z nich to, co najlepsze i w imponujący sposób zjednał na drugim albumie swojego sekstetu. Uwagę przykuwa jednak nie tylko sama muzyka, ale również ukryte za nią przesłanie i niezadowolenie z świata skoncentrowanego na nieustannej konsumpcji. Tak, jazz też może mieć treść!

Kapital & Richard Pinhas - "Flux"

Rafał Iwański i Kuba Ziołek (czyli Kapital) połączyli siły z czołową postacią francuskiej awangardy elektronicznej, Richardem Pinhasem, a rezultatem jest znakomita, ponad czterdziestominutowa improwizacja. Nie spodziewajcie się jednak technicznych popisów, na "Flux" najważniejsza jest atmosfera przywodząca na myśl refleksyjne kino science-fiction spod znaku "Blade Runnera" czy "Stalkera".

Keep it Real - "Keep it Real"

Ekipa z Zielonej Góry robi z hardcore punkiem dokładnie to, co sygnalizują w swojej nazwie. Dziesięć utworów o łącznej długości wynoszącej piętnaście minut - to doskonale pokazuje, w jakim tempie "Keep it Real" wystrzeliwuje się z głośników, a muzyce towarzyszą zaangażowane teksty o tematyce między innymi proekologicznej (Nie chcemy spalin, smrodu i hałasu. Łapy precz od naszego lasu!) czy równościowej (Dyskryminacja, seksizm, wykluczenie - każdego dnia to się wokół nas dzieje).

 

 

Kirszenbaum - "Golem XV"

Od słowiańskiej muzyki ludowej nawet w najbardziej radosnych utworach bije specyficzna melancholia i zdaje się, że to właśnie ona najbardziej interesuje duet Kirszenbaum, który na debiutanckiej EP-ce zaprezentował ponure oblicze folku - czasami grawitującego ku post-rockowi, kiedy indziej ku niemal radiowej przebojowości. W tym roku Kirszenbaum wyda pierwszy album długogrający i jest to jedna z najbardziej wyczekiwanych przez nas premier.

Kompozyt - "Synchronicity"

Rozczarowany sztywną komputerową muzyką, której teraz pełno, Kompozyt wyruszył w podróż w poszukiwaniu ulotnych efemerycznych momentów muzycznego piękna i prawdziwych emocji - tak przedstawiają się bracia Michał i Piotr Żuralscy, a "Synchronicity" to dowód na to, że owa podróż zakończyła się pełnym sukcesem. Jej rezultatem jest dubowy, nastrojowy, czasami wręcz psychodeliczny materiał łączący elektronikę z brzmieniem między innymi trąbki.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce