C-E

Cheap Flights - "Cosmos"

Ponad półgodzinną dawkę dźwięków zdominowały senne, rozmarzone, ale też podszyte pewnym nerwem nastroje. Post-rock, dream pop, shoegaze... Przyjmijmy, że propozycja krakowian mieści się po prostu w pojemnej przegródce z etykietką "gitarowa alternatywa" - to z naszej recenzji "Cosmos", albumu, który jak mało który sprawdza się w roli ścieżki dźwiękowej do snucia marzeń.

Cultes des Ghoules - "Sinister, Or Treading The Darker Paths"

Zgodnie z zapowiedzią, black metal po raz kolejny i znowu w zupełnie innym kształcie. Cultes des Ghoules to najgłębsze czeluście piekieł, muzyka z premedytacją surowa i wyprodukowana tak, żeby uszy cierpiały w trakcie jej odsłuchiwania, a jednak nie sposób się od tego oderwać... O ile z black metalem jesteście za pan brat, bo dla mniej osłuchanych odbiorców może to przypominać jeden wielki hałas.

Dalekie - "Fragments of Fiction"

Marcin Szulc konsekwentnie publikuje pod nazwą Dalekie, choć zeszłoroczne "Fragments of Fiction" wyraźnie różni się od wcześniejszego "Futurama". To muzyka intensywniejsza, ze wzmocnioną rolę syntezatora, choć wciąż balansująca między pomiędzy melodią a jej całkowitym zaprzeczeniem.

Daniel Spaleniak - "Life is Somewhere Else"

Spaleniak wciąż kroczy obraną przez siebie już blisko pięć lat temu ścieżką i chociaż można by powiedzieć o jego ostatnim albumie, że jest podobny do wcześniejszych, niczego mu to nie ujmuje. To nadal melancholijne - czasami romantyczne, kiedy indziej przygnębiające - granie o przedziwnej właściwości zmuszającej do odtwarzania przeróżnych obrazów przed oczami, co jest zresztą coraz częściej wykorzystywane przez filmowców, ostatnio chociażby w serialu "Ozark" Netflixa.

Deszcz - "III"

Deszcz spadł na nas na początku 2018 roku i natychmiast przygniótł potężnym brzmieniem z pogranicza hardcore'u, metalu i crustu. To muzyka wręcz motywacyjna, przy której przenoszenie gór nie jest żadnym wyzwaniem, a zarazem mocno zabarwiona czernią i wszelkimi jej odcieniami.

Drekoty - "Lub Maszyna Dzika Trawa"

Drekoty miały długą przerwę, ale wróciły silniejsze i przede wszystkim dziwniejsze! "Lub Maszyna Dzika Trawa" to album drwiący z gatunkowych podziałów, zdolny do generowania wpadających w ucho melodii i zarazem instrumentalnych szaleństw. Oby tylko na jego następcę nie przyszło nam czekać równie długo.

Emil Miszk & The Sonic Syndicate - "Don't Hesitate!"

Miszk to w tej chwili jedna z najciekawszych postaci trójmiejskiego jazzu, a zachwyca nie tylko jako muzyk Algorhythmu czy Sławka Jaskułke, lecz również jako współtwórca znakomitego katalogu wytwórni Alpaka Records. Pierwszy album sygnowany jego nazwiskiem jest natomiast dobitnym potwierdzeniem aranżacyjnych i kompozytorskich umiejętności, co musiało być tym trudniejsze, że mamy do czynienia z oktetem. Miszk zdołał nad tym zapanować w prosty sposób - nie forsuje swoich solówek na trąbce co kilka minut, a zamiast tego oddaje każdemu z kolegów wystarczająco dużo przestrzeni, żeby faktycznie można było nazywać ich zespołem.

 

 

Endy Yden - "GTFO!"

Czasami zdarzają się takie odkrycia, które sprawiają, że w słuchaczu rośnie przeświadczenie o trafieniu na prawdziwy skarb. Pierwszemu odsłuchowi "GTFO!" mogą towarzyszyć podobne odczucia, bo to muzyka, która zdaje się być wręcz skrojona po to, żeby podbić świat i trudno zrozumieć, dlaczego jeszcze tego nie zrobiła.

Entropia - "Vacuum"

Wieczni tułacze, którzy nie tyle szukają własnego brzmienia, co uczynili z poszukiwań swoją cechę charakterystyczną - to z naszej recenzji "Vacuum", black metalowego arcydzieła, które było jednym z najmocniejszych punktów 2018 roku nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Entropia Ensemble - "Entropia Ensemble"

Łódzki zespół dokonał rzeczy niebywałej - stworzył nową jakość w jazzie, łącząc go z... jazzem. Gatunkowe mezalianse to dzisiaj najłatwiejsza droga do uzyskania nowego brzmienia, ale muzycy Entropia Ensemble podeszli do tego w zupełnie inny sposób i wymieszali free jazz ze straight aheadem, improwizację z kompozycją, a efekt jest porażający.

 

 

Erith - "Speed of Light"

Działalność Martyny Biłogan śledzimy od bardzo dawna (występowała zresztą na Soundrive Festival 2016), a premierę jej debiutanckiego albumu przyjęliśmy po prostu jako postawienie kropki nad i. "Speed of Light" to kosmiczny pop skonstruowany przy pomocy syntezatora i laptopa, za sprawą którego więzy z rodzimą planetą zostają błyskawicznie rozluźnione.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce