O-R
Byli i przyszli uczestnicy i uczestniczki Soundrive Festival, hip-hop, pop, r'n'b, metal, hardcore, jazz i mnóstwo muzyki, której nie potrafimy sklasyfikować - oto trzecia i ostatnia odsłona najlepszych zagranicznych albumów minionego roku, a już wkrótce albumy z Polski.
OmenXIII - "Underworld"
OmenXIII ponownie połączył siły z Purpdoggiem, producentem znanym zarówno w podziemiu (Bones, Xavier Wulf), jak i w mainstreamie (Drake, Migos), a rezultat jest jeszcze ciekawszy od ich pierwszego spotkania - "Grim" z 2017 roku. Zwolennicy wyłącznie oldschoolowego hip-hopu nie mają tutaj czego szukać, ale jeżeli sympatyzujecie z ponurym obliczem trapu i melorecytacją obok bitu, "Underworld" jest właśnie dla was.
Pale Waves - "My Mind Makes Noises"
"Stay" Shakespears Sister - jeżeli pamiętacie ten przebój z początku lat 90., to już wiecie, jak brzmi Pale Waves. Jest tutaj odrobina ponurego popu charakterystycznego dla wcześniejszej dekady, ale też typowy dla końcówki ubiegłego wieku kicz, tyle że w tym wydaniu w pełni kontrolowany. Grupa z Manchesteru szybko zdobywa coraz szersze grono fanów, w czym pomaga im nieustanne wsparcie Matty'ego Healy'a, lidera The 1975.
Pizzagirl - "An Extended Play"
Jeżeli Pale Waves nie przekonało was w pełni, że moda na lata 80. powoli zostaje zastąpiona przez modę na późniejszą dekadę, Liam Brown i jego solowy projekt Pizzagirl nie pozostawia już żadnych złudzeń. Na "An Extended Play" dominują syntezatory, ładne melodie i dramatyczne teksty o miłości. Najlepiej słuchać tego późno w nocy w 1987 roku - przekonuje Brown, szkoda, że nigdy nie będziemy mogli tego doświadczyć.
Pleasure Venom - "Pleasure Venom"
Punk rock nie musi być zaledwie zamierzchłą ideą skutecznie przemienioną w kolejny produkt popkultury. Wciąż istnieją zespoły, dla których bunt i szczerość to wartości nadrzędne, a jednym z nich jest pochodzące z Teksasu Pleasure Venom, które wyróżnia przede wszystkim wściekły, poteżny głos nieobliczalnej Audrey Campbell.
Poliça / s t a r g a z e - "Music for the Long Emergency"
Już w zeszłorocznym podsumowaniu podkreślaliśmy wyraźny wzrost liczby albumów politycznie zaangażowanych, które nie miały nic wspólnego z rockiem, czyli z muzyką, jaka zazwyczaj z taką działalnością jest kojarzona. Wspólne przedsięwzięcie pochodzącego z Minneapolis Poliça i berlińskiej orkiestry s t a r g a z e jest tego kolejnym przykładem, bo chociaż w warstwie tekstowej to wyraźny sprzeciw wobec polityki Donalda Trumpa, od strony muzycznej mamy do czynienia z pięknymi, wyciszającymi kompozycjami z pogranicza trip-hopu i ścieżki dźwiękowej do nieistniejącego, ponurego serialu pokroju "Dark".
Poppy Ackroyd - "Resolve"
Ta pochodząca z Wielkiej Brytanii pianistka i wiolonczelistka ma niebywały talent do poruszania słuchaczy. Jej muzyka jest tak dogłębnie przesycona smutkiem, że nawet Björk nie mogła pozostać wobec niej obojętna i najnowszy materiał Ackroyd wydała w swoim One Little Indian. Członkini Hidden Orchestra na swoim trzecim solowym dziele w przepiękny sposób łączy muzykę klasyczną z popem i nawet nie próbujcie odpalać tej emocjonalnej bomby bez pudełka chusteczek pod ręką.
Poppy Ajudha - "Patience"
Ajudha wydała w zeszłym roku dwie EP-ki, ale to ta późniejsza - "Patience" - pokazuje, na jak wiele stać tę młodą, londyńska artystkę. W jej głosie odnajdziecie nawiązania przede wszystkim do soulu i r'n'b, ale także do muzyki pop, a w dodatku towarzyszą jej podkłady świetnych brytyjskich jazzmanów, co w rezultacie wzbudza skojarzenia chociażby z Erykhą Badu. Ajudha jest skazana na sukces, to tylko kwestia czasu.
Portrayal of Guilt - "Let Pain Be Your Guide"
Hardcore i black metal od dawna idą ze sobą w parze (wystarczy posłuchać chociażby niektórych nagrań Darkthrone), ale w ostatnich latach coraz więcej zespołów odwraca proporcje i za dominujący przyjmuje pierwszy z tych składników. Portrayal of Guilt to jedna z takich kapel, a ich debiutancki album to gniew w najczystszej postaci, a przynajmniej takie sprawia wrażenie, dopóki nie przyjrzymy się tekstom, gdzie dominują strach, bezradność i depresja.
Rascalton - "C S C"
Brytyjski punk rock z lat 70. miał specyficzną energię, którą raz po raz przywołują także młodsze zespoły, a pochodzące z Glasgow Rascalton to najnowszy taki przypadek. W parze z muzyką idzie także cały ten punkowy etos, łącznie z ciętymi językami i szalonymi koncertami, co sprawia, że chociaż EP-ki "C S C" słucha się świetnie, na żywo Szkoci robią jeszcze większe wrażenie.
Ravyn Lenae - "Crush"
Lenae lada moment będzie obchodzić dopiero dwudzieste urodziny, ale sądząc wyłącznie po jej głosie, nigdy byście się tego nie domyślili. Możliwości młodej wokalistki zachwyciły niewiele starszego, choć już utytułowanego Steve'a Lacy'a - członka The Internet, a także producenta "Damn" Kendricka Lamara - i to właśnie on pomógł Lenae zarejestrować jedno z najlepszych wydawnictw r'n'b ubiegłego roku.
Red Arkade - "We Don't Sing Too Pretty"
Tak się złożyło, że do trzeciej części niniejszej listy trafiło wyjątkowo dużo punk rocka, ale każdy z tych zespołów podchodzi do tego pozornie prostego gatunku w zupełnie inny sposób. W przypadku nowojorskiego Red Arkade jest to połączenie z hardcorem i oldschoolowym thrash metalem, a ostrzeżenie w tytule EP-ki nie jest na wyrost, choć akurat w tym przypadku ma charakter wyłącznie zachęty.