J-L

Just Mustard - "Wednesday"

Grupa przyjaciół z Dundalk na północy Irlandii, która skrzyknęła się w 2015 roku i najpierw dla zabawy, później już całkiem na serio, zaczęła pisać autorskie kompozycje. Żadne z nich nie pamięta, kto wymyślił nazwę, ale jednogłośnie przyznają, że jest dziwna. Ich narzędziami pracy są natomiast post-punk i shoegaze, za pomocą których konstruują wyjątkową, transową atmosferę.

Kamaal Williams - "The Return"

Ponownie brytyjski jazz, bo tak się składa, że w 2018 roku lepszego kierunku dla tego gatunku nie było. Williams to połowa duetu Yussef Kamaal, klawiszowiec o wielkim sercu zarówno do jazzu, jak i do funku czy rocka, ale nazwanie "The Return" albumem fusion byłoby nadużyciem. To wyjątkowe połączenie, które powinno trafić w gusta nie tylko zatwardziałych zwolenników jazzu.

KEN Mode - "Loved"

Noise, rock, punk, hardcore, metal. Post - tak kanadyjscy muzycy sami siebie opisują i nie ma w tym ani krzty przesady. Mało tego, można by powiedzieć, że są nader powściągliwi! Swoją wizję realizują natomiast w sposób, który zadowoli i zwolenników technicznych popisów, i tych, którzy szukają w muzyce nastroju sprzyjającego refleksjom.

Kero Kero Bonito - "Time 'n' Place"

Londyńska grupa w ubiegłym roku najpierw wytyczyła nową ścieżkę na EP-ce "Totep", później rozwinęła swoje pomysły na znakomitym albumie "Time 'n' Place". Laptopy zeszły na drugi plan, teraz dominują gitary, a za ich przyczyną powstaje coś, co mogłoby kojarzyć się z Kyary Pamyu Pamyu grającą garażowego rocka.

Kovaa Rasvaa - "Pahan Vaimon Käsikirja"

Na finlandzkiej scenie hardcore punka są obecni od blisko dziesięciu lat, ale ich pierwszy dłuższy materiał zasługuje na to, żeby dotrzeć znacznie dalej. Przepis na ten album niby jest doskonale znany - ot zbiór zadziornych utwór, z których każdy trwa mniej więcej minutę - ale te trzy kobiety i jeden mężczyzna mają dodatkowo niebywałe ucho do melodii, dzięki czemu trwające ledwie dziesięć minut "Pahan Vaimon Käsikirja" aż prosi się o zapętlanie w nieskończoność.

La Luz - "Floating Features"

Zespół z programu Soundrive Festival 2018 po raz kolejny, tym razem z retro-muzyką silnie inspirowaną kalifornijskim surf rockiem. "Floating Features" to żywy dowód na to, że nie zawsze trzeba gonić za nowinkami, czasami warto zrobić krok wstecz i stworzyć ciąg dalszy dla gatunku, który zdawał się nie mieć już żadnych tajemnic.

Let's Eat Grandma - "I'm All Ears"

Ich pierwszy album pojawił się w naszym podsumowaniu z 2016 roku i był wówczas przyrównywany do krakowskiego Lor, zespołu parającego się delikatnym, folkowym graniem. Wiele się od tego czasu zmieniło, przyjaciółki z Norwich obrały kierunek na elektronikę i znacznie większą przebojowość, ale pozostają w tym szczere i aż się proszą o to, żeby w przyszłości pełnić rolę headlinerek na największych festiwalach muzycznych.

LLNN - "Deads"

Piszą o nich, że to połączenie post-hardcore'u ze ścieżkami dźwiękowymi z filmów i muzyką z gier wideo, a można się z tym zgodzić tylko wówczas, jeżeli uznamy pierwszy ze składników za dominujący. Piszą też o nich, że to postapokaliptyczny zespół z Dani, a z tym dyskutować się nie da, kiedy już zgłębi się materiał z "Deads".

Loma - "Loma"

Ta muzyka przypomina radość skrajnego introwertyka - schowaną gdzieś głęboko pod niewzruszoną mimiką, pod emocjami, które mogłyby świadczyć raczej o tym, że wydarzyło się coś przygnębiającego, a nie radosnego. Gdzieś pod tym wszystkim tkwi jednak podnoszące na duchu przesłanie, a zestawienie tych skrajności sprawia, że Loma to w tej chwili jeden z najciekawszych zespołów w katalogu Sub Popu.

Louis VI - "Sugar Like Salt"

Zdecydowanie zbyt rzadko raperzy korzystają ze wsparcia muzyków z krwi i kości. Hip-hop powstał wprawdzie na bazie breaków wycinanych przez DJ-ów, niemniej "żywa" perkusja czy "żywa" trąbka sprawdzają się wcale nie gorzej, a zwłaszcza kiedy obsługują je prominentne postacie młodej sceny brytyjskiego jazzu - na "Sugar Like Salt" odpowiednio Moses Boyd i Nubya Garcia. To prawdopodobnie najbardziej niedoceniony hip-hopowu album minionego roku, a szkoda, bo zasługuje na znacznie większy rozgłos niż kolejne trapowe kopie.

Luton - "Black Box Animals"

Roberto P. Siguery i Attilio Novellino spotkali się tylko kilka razy w życiu, ale zdaje się, że ich umysły współpracują na jakimś niezbadanym przez naukę poziomie, bo stworzone przez nich "Black Box Animals" to majstersztyk "nowej muzyki", dzieło przejmujące, wzruszające, może nawet wzbudzające grozę.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce