Obraz artykułu 100 Najlepszych Albumów 2018 (świat), cz. I

100 Najlepszych Albumów 2018 (świat), cz. I

 

Na Soundrive zawsze podsumowujemy w styczniu i zawsze pod prąd. Nie ma na niniejszej liście Idles, Kali Uchis, Low czy Immortal nie z powodu naszej ignorancji, lecz ze względu na zupełnie inny klucz, jaki przyjęliśmy przy tworzeniu tego portalu - im mniej znane, tym lepiej.

A-C

Na naszej liście nie ma lepszych i gorszych, kolejność jest alfabetyczna i obejmuje sto albumów bez gatunkowej segregacji. Znajdziecie tu rock, metal, hip-hop, jazz, indie pop i przeróżne odmiany elektroniki. Mało tego, ukryliśmy tu nawet uczestników przyszłorocznej edycji Soundrive Festival, ale szczegółów nie zdradzimy!

 

100 Najlepszych Albumów 2018 (świat), cz. II

 

All Them Witches - "ATW"

Rock z przełomu lat 60. i 70. można cytować dokładnie, jak na przykład Greta Van Fleet, ale można też parafrazować i tworzyć na jego bazie coś nowego, a mistrzami takiej parafrazy są muzycy pochodzącego z Nashville All Them Witches, co na "ATW" udowadniają w imponujący sposób.

Anna von Hausswolff - "Dead Magic"

Czasami tytuł albumu wystarcza za opis jego zawartości i właśnie tak jest w przypadku "Dead Magic", czwartego materiału szwedzkiej wokalistki. Do jego powstania wykorzystano nie tylko gitary i perkusję, ale także melotron, organy piszczałkowe i syntezatory zastosowane w ich pierwotnym celu - imitowaniu orkiestry. Całość wyprodukował Randall Dunn, więc siłą rzeczy ma dość ponury nastrój.

Annabel Allum - "Sorry I'm Not Perceptible"

Allum występuje i nagrywa dopiero od trzech lat, a "Sorry I'm Not Perceptible" to zaledwie jej trzecia EP-ka, ale są już tacy, którzy widzą w niej następczynię PJ Harvey czy Kate Bush, artystkę zdolną do wykorzystywania rockowej konwencji dla twórczości trudniejszej do sklasyfikowania. Takie porównania zawsze są obciążające, ale nowy materiał brytyjskiej wokalistki pozwala wierzyć, że jest w stanie udźwignąć presję.

Armand Hammer - "Paraffin"

Da się jeszcze nagrywać hip-hop bez trapowych bitów, a w 2018 roku jeden z najciekawszych takich albumów nagrał duet tworzony przez Billy'ego Woodsa (miejcie na niego oko - rok w rok wypuszcza świetne albumy) i Elucida. Tekstów o pławieniu się w hajsie i imprezowych szaleństwach też tutaj nie uświadczycie, zamiast nich Woods wypluwa ponure wersy o nowojorskim podziemiu, społecznym wykluczeniu i paranoi.

Artificial Pleasure - "The Bitter End"

Ten album i ten zespół są dowodami na to, że coś jest bardzo nie w porządku z dzisiejszym światem. Każdy, kto miał okazję widzieć ich na Soundrive Festival 2017 doskonale wie, że to sceniczne bestie odgrywające potencjalny przebój za przebojem, a debiutancki album jest tego odzwierciedleniem. Artificial Pleasure mają wszelkie atrybuty, żeby stać się przyszłymi headlinerami największych festiwalów muzycznych i oby 2019 rok był dla nich łaskawszy.

Bambara - "Shadow on Everything"

Poprzedni album nowojorskiego tria ("Swarm" z 2016 roku) również trafił do naszego rocznego podsumowania, ale wiele się od tamtego czasu zmieniło. To nadal dość przygnębiająca muzyka spod znaku death rocka, ale jest w niej zdecydowanie mniej naleciałości z noise'u, dużo więcej z... rockabilly. Z jakiegoś powodu działa to jednak znakomicie i może poprawić humor wszystkim tym, którzy tęsknią za alternatywnym country na poziomie dorównującym Wovenhand.

Binker and Moses - "Alive in the East?"

Dwa najgorętsze nazwiska na młodej, brytyjskiej scenie jazzowej i jeden z najlepszych free jazzowych albumów nie tylko 2018 roku, ale także tej dekady. Tylko saksofon i perkusja, a bogactwo dźwięków zaskakująco rozległe. Aż chciałoby się zacytować: Złote, a skromne... 

 

Blind Girls - "Residue"

Jeżeli użyję określenia "screamo", to pewnie część czytelników z zażenowaniem popuka się w czoło, ale okazuje się, że screamo w 2018 roku może być ciekawe, poruszające i dalekie od banału. Australijskie Blind Girls nad debiutanckim albumem pracowało pięć lat, ale warto było nie spieszyć się, bo rezultat to wyjątkowo wściekły i angażujący materiał, od którego bije ogromna dawką emocji.

Bloody Knives - "White Light Black Moon"

Ekipa z Austin w Teksasie znana jest przede wszystkim z intensywnych koncertów, ale zamknięcie w czterech ścianach studia służy im całkiem nieźle. Na czwartym albumie doskonale uchwycili immanentne dla ich twórczości szaleństwo i niezależnie, czy nazwiecie to shoegazem, dream popem, space rockiem, czy industrialem, każdy z tych opisów będzie się zgadzać.

Building Instrument - "Mangelen Min"

Mari Kvien Brunvoll właściwie zaraz po nagraniu solowego debiutu w 2012 roku zrezygnowała z samodzielnej działalności. Wydała dwa albumy w duetach, ale najwięcej sił zdaje się władać w projekt Building Instrument, który chociaż często nazywany jest jazzowym, czerpie równie dużo z folku, indie popu czy neoklasyki. "Mangelen Min" jest natomiast doprowadzeniem tej wizji do perfekcji.

Candy - "Good to Feel"

Od zespołu występującego pod nazwą Candy nikt by raczej nie oczekiwał hardcore punka, ale na "Good to Feel" właśnie hardcore punk otrzymujemy i to w najlepszym wydaniu, bo z jednej strony podszyty agresją i melodiami, które natychmiast zapadają w pamięć, z drugiej zaangażowany, wypełniony nastającymi do walki tekstami.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce