W dużym uogólnieniu można chyba powiedzieć, że "Weź się w garść" to komiks o przyjaźni, ale do tego stopnia intymny, że pewnie znaczną jego część musiałaś konsultować ze sportretowanymi koleżankami. Zdarzało się, że prosiły o nieprzedstawianie jakichś sytuacji?

Zdarzyło się, ale tylko raz i dotyczyło rzeczy na tyle mało istotnej dla fabuły, że poddałam się bez walki. I tak żeby być zupełnie szczerą, to raczej nie pytałam moich przyjaciółek o pozwolenie na pokazanie konkretnych scen czy sytuacji. To jest jednak historia opowiedziana z mojej perspektywy i taką miała pozostać. Ale Asia brała aktywny udział w powstawaniu komiksu, czytała go na bieżąco i pomogła mi bardzo wiele wydarzeń zrozumieć i umiejscowić w czasie.

 

Najtrudniejsza wydaje się historia właśnie Asi - przemoc w rodzinnym domu, porzucenie przez matkę, szpital psychiatryczny, wyjazd do Tunezji, zaręczyny, powrót do Polski, Tesco zamiast Akademii Sztuk Pięknych... To wszystko wygląda do tego stopnia nieprawdopodobnie, że pewnie nawet producenci z Hollywood uznaliby tę historię za niewiarygodną, a jednak życie pisze dziwne scenariusze... Mam wrażenie, że ta postać trochę kradnie komiks, ale chyba nie miałaś też ambicji, żeby cały czas być w jego centrum?

To prawda, nie chciałam być w centrum tej historii, dlatego pomijam wiele wątków związanych z moim życiem osobistym. Tak, to jest też moja historia, bo jestem narratorem i przydarzyła się ona mnie i moim bliskim, ale nie jest o mnie. Zależało mi na tym, żeby to jednak Iga, Asia i ich choroba były w centrum. Rzeczywiście Asia trochę przejmuje ten komiks, przede wszystkim dlatego, że jej historia jest bardziej dramatyczna i że jednak ona była bardzo obecna w moim życiu podczas procesu twórczego, więc, bardzo pragmatycznie mówiąc, dzięki jej pomocy mogłam bardziej rozwinąć niektóre wątki.

Strona z komiksu "Weź się w garść". Czworo uśmiechnętych bohaterów.

W literaturze depresja zazwyczaj jest uszlachetniana, jest wręcz kusząca, romantyczna, zdaje się być nieograniczonym źródłem artystycznych inspiracji, ale ty nie wstydzisz się przyznać, że reagowałaś na nią często powtarzanym "wszystko będzie dobrze". Zresztą nawet tytuł albumu ma podobny wydźwięk. Po tych wszystkich doświadczeniach masz już opracowany uniwersalny sposób rozmawiania z kimś, kto cierpi na depresję czy coś takiego w ogóle nie istnieje?

Na pewno mam bardziej ogarnięte to, jak z chorą osobą NIE rozmawiać. Ale nie wiem, czy istnieje jakiś uniwersalny sposób... Trzeba by zapytać lekarzy. Tak jak podkreślałam już w paru miejscach, ja nie jestem w żadnym możliwym sensie specjalistą od tej choroby. Nie mam pewnie większej wiedzy niż przeciętny człowiek, który ma paru cierpiących na depresję znajomych i dużo z nimi rozmawia. Dlatego nie czuję się kompetentna, żeby odpowiadać na takie pytania. Ja po prostu narysowałam to, co mi się przydarzyło i co zaobserwowałam, ale tutaj się kończy moja wiedza.  

 

Świetny jest sposób, w jak zwizualizowałaś depresję. Fragment w szpitalu z zamazaną twarzą Asi wprowadza element surrealizmu, a chwilę później pokazujesz czytelnikom fragmenty pełnego nieładu pamiętnika, który doskonale oddaje stan umysłu chorej osoby. Takie eksperymenty z formą są czymś, co chciałabyś w przyszłości rozwijać?

To był chyba pierwszy raz, kiedy coś takiego zrobiłam. Podpatrzyłam takie rozwiązania u Agnieszki Świętek i Jacka Frąsia i bardzo mi to pasowało. Zresztą te fragmenty pamiętnika to prawie że autentyki - tylko przerysowane moją kreską i gdzieniegdzie z minimalnie zmienionym tekstem. Na pewno w przyszłości chciałabym częściej stosować takie rozwiązania, kiedy tylko uznam je za potrzebne. W zinach od jakiegoś czasu trochę się bardziej zaczęłam bawić formą - jak na przykład w "31 Days of Autumn", które jest inne od mojego zwykłego stylu rysowania. Jednak nie chciałabym cały czas rysować w jednym stylu.

Strona z komiksu "Weź się w garść". Czarno- biała ilustracja.

Poświęciłaś trochę miejsca na wspominanie Akademii Sztuk Pięknych i są to wspomnienia raczej pozytywne, a jednocześnie dalekie od moich własnych doświadczeń. Na Pomorzu komiks raczej nie byłby dobrze widziany, ale twoi nauczyciele chyba nie postrzegali go negatywnie?

Komiksy zaczęłam robić dopiero pod koniec studiów i nie było tak, żebym się szczególnie przed wszystkimi wykładowcami tym chwaliła. Ale pierwsze rysowane wtedy scenki pokazywałam w Pracowni Ilustracji pani Annie Machwic-Adamkiewicz i ona bardzo mnie zachęciła, żeby pójść w komiks. Myślę, że bardzo się przyczyniła do tego, że właśnie dzisiaj to tym się zajmuję. Zresztą w Pracowni Ilustracji było miejsce dla komiksu, bo pamiętam więcej studentów, którzy się nim zajmowali. Mój kolega, ilustrator Adam Wójcicki, pracował w bardzo komiksowym stylu, a Agnieszka Świętek przygotowała "Obiecanki" jako dyplom właśnie w tej pracowni. Także moje doświadczenia są takie, że jest miejsce dla komiksu, tylko trzeba wiedzieć gdzie.

 

Po podzieleniu się tak obszerną, rozciągającą się na wiele lat historią, stworzenie kolejnej będzie trudniejsze czy masz już może plany na następny album?

Mam plany nawet na dwa! I na masę zinów. I plany może rysowania też do cudzych scenariuszy, chociaż zależy mi, żeby nie stało się to regułą. Nic się nie zmieniło, pomysły nadal mi przychodzą do głowy i nadal chcę je realizować. Chociaż spodziewałam się, że zaraz po wydaniu "Weź się w garść" siądę do pisania kolejnej historii, która chodzi za mną już od ponad roku, ale jednak trochę się przeliczyłam. Jeszcze nabieram oddechu po tym projekcie, jeszcze potrzebuję trochę się pozajmować mniej ważnymi rzeczami, zanim znowu zanurzę się w kolejny album.

 

Ale nie porzucisz tworzenia zinów?

Właśnie jeden narysowałam na dwudziestoczterogodzinnym maratonie komiksowym w Poznaniu, więc chyba nie porzucę. Jak dobrze pójdzie, to będzie premiera na "Niech żyje komiks" [10 listopada, Warszawa - przyp. red.]. I chciałabym jeszcze w listopadzie zacząć pracę nad zinem, który oryginalnie miał być na wrzesień, ale nie starczyło mi czasu, a nie chciałam robić go na "odwal się". Może się uda wydać go do końca roku. Trochę traktuję ziny jak taki przyjemny przerywnik między zleceniami i cięższymi tematami, więc dopóki czas mi pozwala, to nie planuję z nich rezygnować.

 

fot. Wojtek Szot/Wydawnictwo Komiksowe

rysunki: Anna Krztoń

Anna Krztoń trzyma w dłoniach komiks "Weź się w garść" swojego autorstwa.

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce