Erith
Wystarczy porównać blisko trzynastominutowe, momentami niemal orientalne, zahaczające o psychodelię w klimacie Shpongle, pozbawione wokalu "The Very Eye of Night" z akustycznym, folkowym "Creed", żeby mieć całkowitą pewność, że pragnienie swobody nie jest w tym wypadku zaledwie odległym marzeniem. Wiele z utworów Erith można by prezentować z osobna i nikt by nawet nie podejrzewał, że stoi za nimi ta sama autorka, a jednak gdy słucha się ich w ciągu, sprawiają wrażenie spójnej całości. Dzieje się tak za sprawą trudniejszej do uchwycenia niż gatunkowe granice cechy muzyki Martyny Biłogan - niezwykłej atmosfery, która jest jednocześnie melancholijna i refleksyjna, może nasilić objawy zarówno tych słuchaczy, którzy potrzebują ścieżki dźwiękowej do swojego smutku, jak i tych, którzy oczekują, że z głośników popłynie coś umacniającego rosnącą w nich nadzieję.
Całość TUTAJ
Występ: 3 września, 19.00, Soundrive Stage
Foto: Agata Walczak