Lor
Mój ulubiony moment debiutanckiej EPki to rozpoczynające się niepokojącymi, pojedynczymi uderzeniami w klawisze "Patty Boo". Pianino odgrywa tutaj podwójną rolę - operuje zarówno "kształtem" dźwięku, jak i jego głośnością. Czasami wybrzmiewa pod stonowanymi, mocno osadzonymi w stylistyce muzyki klasycznej skrzypcami, kiedy indziej zdecydowanie wychodzi na pierwszy plan. Głos Jagody osiąga tutaj najszerszą rozpiętość, od niemal szeptu po bardzo pewne, graniczące z wykrzykiwaniem momenty, którym w tle towarzyszy chórek. W ostatniej minucie dochodzi do przełamania melodii, Julia Błachuta odgrywa agresywniejszą partię na skrzypcach, po czym następuje wyciszenie i po raz kolejny pojawiają się wzbudzające niepokój uderzenia w klawisze. Gdyby nagrano ten kawałek dwadzieścia-trzydzieści lat temu, to na pewno któraś z osamotnionych postaci Tima Burtona (najprawdopodobniej Lydia Deetz albo Edward Nożycoręki) słuchałaby go nałogowo.
Całość TUTAJ
Występ: 2 września, 22.00, Soundrive Stage