Death in Rome
Nie byłbym muzykiem, gdyby The Cure nie napisało albumu "Disintegration".
We współczesnej muzyce najbardziej lubię to, że dzięki ogromnej konkurencji, edukacji i coraz lepszej produkcji, ogólna jakość muzyki jest wysoka.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię wszystkiego, co można uznać za "retro"... Wiem, że pewnie trudno wam w to uwierzyć.
W występach na żywo najbardziej lubię małe, nieplanowane, anarchistyczne chwile, kiedy dzieje się coś boskiego.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z cudzych utworów byłby mój... to już zrobiliśmy, ale zdecydowanie jednym z największych, mokrych marzeń byłoby usłyszenie, jak Taylor Swift wykonuje nasz utwór - "Nein Years". Mogę też wyobrazić sobie Douglasa Pearce'a, Davida Tibeta, Tony'ego Wakeforda i naszego fanobya Jerome'a Reutera - przy okazji to on wziął od nas "Rome", a nie my od niego - przebranych za Village People i wykonujących "In the Navy" w naszym stylu.
Polska kojarzy mi się z Karolem Wojtyłą, Behemoth, Solidarnością i "Bolkiem i Lolkiem".