Koniec świata i ucieczki

Dekadenckie wizje to immanentna cecha Jaza Colemana. W 1982 roku opanowały go do tego stopnia, że w popłochu przeniósł się na Islandię, gdzie spodziewał się przetrwać armagedon przepowiedziany przez... niego samego.

Zdarzenie sprawiło, że lider Killing Joke (a także towarzyszący mu w podróży Geordie Walker) zaczął być postrzegany przez media jako osoba niepoczytalna, ale najwięcej kłopotu sprawiło to samemu zespołowi. Big Paul Ferguson (perkusista) wspominał w wywiadzie, że doszło do sytuacji, gdy na scenie ustawiono kukłę przypominającą Colemana, a wszystkie partie wokalne odśpiewał właśnie Ferguson.

Mimo że świat nie skończył się, apokaliptyczne wizje nie przestały nawiedzać Jaza Colemana. Album "MMXII" nawiązuje do fenomenu roku 2012, kiedy na bazie kalendarza Majów przepowiadano koniec czasu na dzień 21 grudnia. Ucieczka na Islandię nie była też jedyną ucieczką wokalisty. W 2012 roku pozostali muzycy wszczęli poszukiwania, gdy tuż przed wspólną trasą z The Cult i The Mission, Coleman negatywnie wypowiedział się o tych pierwszych i zniknął. Niedługo później "odnalazł się" we wschodniej części Sahary, gdzie, jak gdyby nigdy nic, pracował nad solowym albumem oraz kolejną książką.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce